Ślęża, Radunia i BS Club :)))
Spotkanie na Przełęczy Tąpadła, serdeczne przywitanie i ruszamy zielonym szlakiem pieszym przez Przełęcz Słupiecką i Sulistrowicką na niewielki szczyt Gozdnik - taka mała rozgrzewka :)
Stamtąd wracamy na Przełęcz Sulisławicką i niebieskim szlakiem pieszym przez Oleszenkę i Dębowy Grzbiet wspinamy się na Radunię. Na Raduni byłem pierwszy raz w życiu i od razu pokochałem tą ścieżkę. Przepiękna przyroda, wspaniałe drzewa, trawy, a nawet kamienie i korzenie przyjazne rowerzystom - najładniejszy fragment naszej drogi.
Zjazd z Raduni w dwóch wariantach: "dla tych, którzy nie boją się śmierci" niebieski szlak pieszy, dla pozostałych wygodna droga trawersująca zbocze. Zgadnijcie, który wariant wybrałem?
Po pierwszym obiedzie i długaśnym rozleniwiającym postoju na Przełeczy Tąpadła, nastąpił najważniejszy podjazd tego dnia na Ślężę. Trochę zbagatelizowałem tą górę, a podjazd na nią potrafi wymęczyć. Średnie nachylenie na 3km wyniosło 11%, maksymalne 16,5% na ostatnim odcinku wyłożonym kostką brukową.
Był najlepszy, więc musiał być i najgorszy fragment drogi, czerwony kamiesity szlak pieszy w stronę Wieżycy. Na szczęście przewodnicy zadbali o nasz komfort wynajdując tam gdzie się dało alternatywne drogi, za co bardzo im dziękuję :)
Z Wieżycy szukający wrażeń mieli jeszcze jeden karkołomny zjazd, w nagrodę w Schronisku pod Wieżycą czekał na nas pyszny obiadek i kolejna chwila relaksu, której nikt nie chciał przerywać :)
Powrót na Przełecz Tąpadła czarnym szlakiem pieszym, bardzo błotnistym, który przypominał mi drogi Gór Sowich.
Już wiem Leo i Toompie za co kochacie te góry i przestaję się Wam dziwić, że tak często je odwiedzacie. Gdybym miał pod nosem tak różnorodny teren, też nie przestawałbym go ujeżdżać :)
Dziękuję za świetne przewodnictwo, dzięki któremu cały czas wiedziałem gdzie jestem, to był cudowny dzień :D
Dla ciekawskich trasy mapka: