Szeroki objazd prawie całych Gór Orlickich i większej części Gór Bystrzyckich na rowerze szosowym. Przejazd przez ukochane czeskie wioseczki, które mają swój wyjątkowy klimat i urok :)
Pomysł był prosty, przejechać terenem przez otaczające Kotlinę Kłodzką góry i sprawdzić jakie są w nich warunki do jazdy na rowerze. Przy okazji przekroczyłem 2k przewyższeń i pomimo jak mogło się wydawać dobrej kondycji zaliczyłem dwa odcięcia.
Góry Bardzkie, nad Wojciechowicami błoto tam gdzie zawsze, ale można objechać je łąkami, kilka miejsc wycinki z rozjedzonymi przez leśników drogami to klasyka kotliny. Widoki jeszcze jesienne, ale słoneczko już wiosenne, temperatura zimowa ;)
Góry Złote, od Przełęczy Kłodzkiej droga spokojna, bliżej przełęczy Jaworowej coraz gorzej, ale nie było luźnego błota, w kilku miejscach wyrąb, ale bez szkody dla leśnych dróg.
Krowiarki, tu w tej chwili są najbardziej komfortowe warunki do jazdy na rowerze. Wjazd na Skowronią Górę od Romanowa bez błota, ale dwa wypiętrzenia bardzo mnie wymęczyły, na pewno wrócę rozliczyć się z nimi jak będzie cieplej.
Masyw Śnieżnika i trawers Czarnej Góry dzięki resztkom asfaltu poszedł gładko, na zacienionych fragmentach drogi resztki śniegu, zjazd od północnej strony do Międzygórza pierwsza klasa :)
Góry Bystrzyckie, żeby w nie wjechać musiałem pokonać asfaltowy podjazd w Gniewoszowie gdzie moje nogi odmówiły współpracy. Nowy asfalt zrobiony do końca wioski, dawna Autostrada Sudecka w opłakanym stanie. Przejazd przez lasy z Lasówki do Polanicy bezproblemowy i wycinki na razie niezbyt intensywne, resztki śniegu poznikały i można jeździć :)
Do Polanicy dotarłem o zmroku zaliczając przy okazji pierwszą terenową jazdę przy latarce, zajączek kicał przede mną nie mogąc zdecydować się w którą stronę ma uciec ;)
W nadchodzącym tygodniu ma być ocieplenie, mam nadzieję że mój wpis zmotywuje tych, których rowery górskie jeszcze nie jeżdżą,,,
Moje ulubione wycieczki odkąd mam rower szosowy polegają na objeżdżaniu pasm górskich. Podczas takich wycieczek można dużo zwiedzić, ale co najważniejsze można poprzyglądać się ulubionym górom z rożnych perspektyw, tym razem wybór padł na Góry Stołowe i Broumovsko.
Pierwszy przystanek to Kudowa Zdrój i piękny park zdrojowy.
Pierwsze miasto jakie odwiedzam w czechach to Hronov, pomimo pięknego dnia na ryneczku bardzo mało ludzi.
Starkov to mała wioska, którą zawsze bardzo dobrze wspominam. Dzięki sklepowi prowadzonemu przez Wietnamczyków mogę zrobić zakupy, gdyby nie oni nie miał bym na to w sobotę szans.
Docieram do najdalej wysuniętego miejsca Broumovsko - Adrspach i Teplic Nad Metui. Turystów bardzo mało, ale bar szybkiej obsługi jeszcze otwarty, pora na szybki posiłek. W Teplicach znów pusto, czesi ukryci w domach.
Po drodze do Broumova jak zawsze podziwiam panoramę Gór Suchych w Ruperchtickim Spicakiem. Na drugim zdjęciu asfalt idealny na szosę, czyli zjazd z Konskego Sedla do Broumova.
W Broumovie opuszczam cyklotrasę 4020 którą jechałem od granicy, żeby móc odwiedzić Martinkovice i Bozanov - ta droga zawsze będzie dla mnie urokliwa.
Nad Radkowem ostatnie spojrzenie na panoramę Broumovsko, robi się późno więc powrót standardową drogą przez Wambierzyce, Wolany i Szelejów do Kłodzka.
Pomysłem na trasę był przejazd szczytami Gór Orlickich klasyczną drogą od Niemojowa do Zieleńca.
Polska i czeska strona Dzikiej Orlicy, droga po polskiej stronie będzie niedługo remontowana.
Okolice Hanicki i Ananskego Vrchu to największe skupisko bunkrów w Górach Orlickich.
Peticesti, Komari Vrch, Orlica, Serlich czyli wybetonowane Orlickie, kieyś bardziej mnie cieszyły, teraz wolę darnię pod kołami.
Zjazd z Serlicha do Zieleńca dzikimi drogami, powrót przez torfowiska pod Zieleńcem i polanickie lasy do Polanicy.
Tym razem wymyśliłem trasę w Górach Bialskich do której udało mi się przekonać 9-cioro osób, dzięki temu dzień upłynął w wesołej atmosferze. Początek trasy wyznaczyłem w Stroniu Śląskim, ale część Kłodzczan wspomagana przez Leę i Gregera wystartowała z Kłodzka. Po szybkim przejeździe do Stronia na początek pierwsze wyzwanie Przełęcz Dział, czyli 7km podjazd z przewyższeniem 400m.
Po krótkiej przerwie kolejne atrakcje, szczyt Czernica i hardcorowy zjazd żółtym szlakiem pieszym do Bielic, który w większości przeszedłem pieszo ;)
W Bielicach żegnamy się z Leą, która śpieszy się na ważne spotkanie i rozpoczynamy kolejną wspinaczkę na szczyt Brusek, czyli kolejne 7km podjazdu z przewyższeniami 360m.
Po krótkiej sesji zdjęciowej szybki przejazd granicznikiem przez Travną Horę do schroniska Papresk na obiad.
Po obiedzie pora na Rudawiec najwyższy szczyt Gór Bialskich i zjazd zielonym szlakiem pieszym wzdłuż Puszczy Śnieżnej Białki, który okazał się bardzo atrakcyjny.
Po opuszczeniu puszczy część nie mogąc oprzeć się szlakowi zielonemu postanowiła skrócić trasę zjeżdżając do Bielic, a ja z trójką kolegów pojechaliśmy na bardzo piękny trawers Białej Kopy i Orlika. To dzięki tej drodze i drzewom zakochałem się kiedyś w tych Górach :)
W drodze do Kłodzka dzięki Feniksowi, który śpieszy się na ważne spotkanie pobijam rekord szybkości na dystansie 40km :)
Dziękuję za fantastyczne towarzystwo.
Tym razem plan był prosty, wjechać na Górę Borówkową dwukrotnie, raz z polskiej, a później czeskiej strony. Od polskiej strony wybrałem stromy podjazd przez Wójtówkę, luźne kamienie tym razem nie dały nam szans na zaliczenie podjazdu.
Z Borówkowej szybki zjazd do skał Vysoky Kamen i dalej żółtym szlakiem pieszym przez Horni Hostice do Javornika.
W Javorniku przywitały nas czarownice, który miały zostać tego dnia spalone na stosie i pyszny obiadek w nowo odkrytej knajpce.
Powrót na Borówkową szlakiem rowerowym biegnącym leśnymi drogami, zmęczenie przy powtórnym podjeździe dało się nam we znaki.
Ze szczytu czekał nas już tylko zjazd do Kłodzka :)
Tym razem udało mi się zrealizować plan, który z powodu braku sił nie powiódł się wcześniej - przejechałem całe pasmo Gór Orlickich aż do Kamieńczyka i wróciłem przejeżdżając przez całe pasmo Gór Bystrzyckich.
Początek trasy to wspinaczka przez Bobrowniki do Drogi Justyny, kawałek nieoznakowanej drogi szlaku biegówkowego, przejazd przez Torfowisko pod Zieleńcem i próba podjazdu niebieskim szlakiem rowerowym prosto do Zieleńca (szlak nadaje się jedynie do zjazdu).
Z Zieleńca klasyczny podjazd na Orlicę i nielegalny przejazd przez rezerwat Bukacka i Serlich do Masarykovej Chaty. Po czeskiej stronie piękny rezerwat, po polskiej dalszy ciąg niszczenia przyrody przez infrastrukturę dla narciarzy, czyli nowy talerzyk od wyciągu do czeskiego schroniska - przyroda nie ma szans :(
Dalszą trasę poprowadziłem głównym grzbietem Gór Orlickich przez Orlicę, Anensky Vrch, Hanickę, Zemską Branę i Adam aż do przejścia granicznego nad Kamieńczykiem. W tym kierunku jedzie się dużo łatwiej niż w przeciwnym, po drodze bardzo dużo czeskich ekip rowerowych.
Do Kamieńczyka dojechałem po to, żeby wrócić żółtym szlakiem pieszym poprowadzonym nad Różanką i Gniewoszowem. Bardzo byłem go ciekaw, bo na mapie są informacje o złym oznakowaniu, fragmentami nie ma na nich zaznaczonej drogi. okazało się, że szlak jest w całości przejezdny, dość dobrze oznakowany i dla rowerzystów bardzo atrakcyjny. Większość prowadzi leśnymi drogami, część łąkami, można wjechać rowerem na szczyt Czerniec.
Z Gniewoszowa pojechałem drogą przez Porębę do Rudawy, gdzie czekała mnie ostatnia nowość tego dnia, niebieski szlak rowerowy łagodnie trawersujący zachodnie zbocza Jagodnej. Szlak ma nieco zmieniony przebieg i jest dość długi, dojechałem nim do Przełęczy pod Uboczem.
Powrót do Polanicy dobrze mi znanymi leśnymi drogami, tym razem wariant obok Zielonego Mostku i ruin zbiorników retencyjnych.
Tym razem chodziło o przejazd z jak największą ilością terenu przez Góry Bardzkie, Złote, Bialskie, Masyw Śnieżnika i Krowiarki. W wycieczce towarzyszył mi Toomp i Robson, w planach było przejście przez szczyt Śnieżnika, ale zabrakło nam na to czasu. Tak jak podczas ostatnich wycieczek, nie zabrakło nowych po raz pierwszy przejechanych dróg i ścieżek.
Na początku przejechaliśmy przez Przełęcze Łaszczową, Kłodzką i Jaworową do Lądka. Często jeżdżę tymi szlakami, więc nie robiłem dużo zdjęć.
Ze Stronia wjechaliśmy w piękne Góry Bialskie, przez Młynowiec na przełęcz Dział, Suchą i dalej do najwyżej położonego punktu na Dukcie nad Spławami. Stamtąd na dziko przeprawiliśmy się do granicy tuż pod Bruskiem 1124m npm.
Z Bruska przez Smrek Granicznik zjechaliśmy zielonym szlakiem pieszym (narciarska Pohadka) do Cisarskiej Boudy, a następnie szutrem do Paprska.
Z Paprska trasę poprowadziłem drogą, którą podpatrzyłem u Zibiego, narciarski szlak biegowy biegnący po czeskiej stronie granicy aż do przełęczy pod Rudawcem. Stamtąd przejechaliśmy wzdłuż granicy na Przełęcz Płoszczyna.
Z powodu wesela na Paprsku dopiero na Przełeczy Płoszczyna mogliśmy zjeść obiad. Zrobiło się późno, dlatego zrezygnowaliśmy ze zdobycia Śnieżnika. Zjechaliśmy po zaopatrzeniowe do Bolesławowa, zachód Słońca zastał nas na Przełęczy Puchaczówka, gdzie urządziliśmy ognisko przy którym w miłej atmosferze biwakowaliśmy aż do wschodu słońca. Dziękuję chłopaki za tą noc.
Moje ukochane Góry Bystrzyckie to głównie leśne drogi, po których można jeździć cały dzień nie powtarzając tras. Przedstawię dzisiaj kilka z nich.
Droga z zielonym szlakiem rowerowym ze Szczytnej do Pokrzywna trawersująca Wolarz, kiedyś bardzo dzika poniemiecka kamienista droga, dziś leśna autostrada. Pomimo tego, że łatwo się nią jedzie nie zachwyca, przez takie drogi góry tracą swój urok.
Zajęcza Ścieżka pozwala szybko przemieścić się do drogi nad Bobrownikami. Radzę nią zjeżdżać w kierunku Bobrownik, w przeciwnym będzie trudno podjechać ze względu na strumyk.
Droga z Bobrownik do Rozdroża Pod Błażkową, tej chyba nie trzeba reklamować, jeden ze najostrzejszych asfaltów w kotlinie.
Droga skrót pomiędzy Zieloną Drogą, a Drogą Zbłąkanych Wędrowców trawersująca od północy Biesiec, zawsze mnie korciła i w końcu nią przejechałem, było warto :)
Rozjazd dróg, po lewej Droga Zbłąkanych Wędrowców, a po prawej jej pierwotna wersja, obie piękne i warte przejechania.
Skrzyżowanie Drogi przez Królewski Las z Drogą Piaszczystą. Niedawno ze względu na koleiny nie dało się nią przejechać, po wysypaniu jej ubitym kamieniem wygląda bardzo elegancko.
Droga przez Sasankę na Jagodną, najwyższy szczyt Gór Bystrzyckich. Brak mi słów jak można było tak zniszczyć ten piękny szczyt.
Droga z Rudawy do Spalonej, niebieski szlak rowerowy, bardzo szybki przejazd z Mostowic do Sapalonej, piękny szlak.
Zagadkowa droga, kto zgadnie w jakiej okolicy się znajduje?
Na koniec Wieczność po zachodzie Słońca.
Zapraszam w Góry Bystrzyckie, chętnie podejmę się roli przewodnika.
Rajd przez kilka górskich pasm, którego celem były dawno nie odwiedzane miejsca i sprawdzenie kilku nowych dróg. Początek to szybki dojazd do Złotego Stoku najmniej wymagającą drogą czyli przez Przełęcz Łaszczowa.
Pierwszym celem była Przełęcz Jawornicka przez którą przechodzi pieszy szlak pieszy. Dojechałam do niej niebieskim szlakiem rowerowym biegnącym wzdłuż Złotego Jaru, który okazał się leśną autostradą. Końcowa część to leśna droga na której trwałą wycinka. Kolejny raz szukałem ścieżki pozwalającej na wjazd i zjazd z przełęczy w kierunku Różańca, znów bez powodzenia (jeszcze tam wrócę). Las pomiędzy Jawornikami jest bardzo gęsty, wiele dużych kamieni, dlatego pozostało mi sprowadzanie roweru.
Z Przełęczy Różaniec na Borówkową pojechałem drogą zaproponowaną kiedyś przez Zibiego. Bardzo miły leśny dukt łączący się przy krzyżu z moją drogą z Orłowca. Końcówka zawalona drzewami po ścince, na Borówkowej pustki, dlatego szybko zjechałem granicznikiem na obiad w Travnej.
Wróciłem do Polski przez Przełęcz Karpowską i zjechałem niebieskim szlakiem rowerowym wzdłuż granicy do Nowego Gierałtowa.
W Góry Bialskie wjechałem Bielskim Duktem trawersującym Płoskę i Czernicą. Nie prowadzi tędy żaden szlak, a widoki są naprawdę piękne. Przez Wielkie Rozdroże dotarłem do Przełeczy Suchej, skąd zjechałem Drogą Marianny na nowego asfaltu i podjechałem na Przełęcz Płoszczyna.
Z Przełeczy Płoszczyna przez Przełęcz Staromorawską pojechałem do Kletna. Miałem w planach przejazd przez Żmijowiec, ale było już późno i zaczęło robić się zimno, dlatego skróciłem trasę przejeżdżając przez Przełęcz Puchaczówka i Skowronią Górę na której byłem o zachodzie słońca.
Garmin pokazał 3230m przewyższeń, kolejny i tym razem nieoczekiwany rekord, który udało mi się ustanowić na niezbyt wysokich górach w kotlinie :)
Góry fascynowały mnie od dziecka, rowerem zaraziłem się kilkanaście lat temu, uwielbiam fotografować przyrodę. Na tym blogu staram się łączyć moje pasje.