Szeroki objazd prawie całych Gór Orlickich i większej części Gór Bystrzyckich na rowerze szosowym. Przejazd przez ukochane czeskie wioseczki, które mają swój wyjątkowy klimat i urok :)
Początek z ekipą ścigaczy i rekordowym tętnem, które wzrosło do 195. Od Międzylesia chcąc skorzystać z przepięknej jesiennej pogody wydłużyłem trasę o przejazd wzdłuż gór Orlickich, tym razem po czeskiej stronie granicy. Powrót z Lasówki to wyzwanie dla roweru gravelowego - zdał go na piątkę :)
Pomysłem na trasę był przejazd szczytami Gór Orlickich klasyczną drogą od Niemojowa do Zieleńca.
Polska i czeska strona Dzikiej Orlicy, droga po polskiej stronie będzie niedługo remontowana.
Okolice Hanicki i Ananskego Vrchu to największe skupisko bunkrów w Górach Orlickich.
Peticesti, Komari Vrch, Orlica, Serlich czyli wybetonowane Orlickie, kieyś bardziej mnie cieszyły, teraz wolę darnię pod kołami.
Zjazd z Serlicha do Zieleńca dzikimi drogami, powrót przez torfowiska pod Zieleńcem i polanickie lasy do Polanicy.
Dużo terenu, który tak kocham i znów zapuszczanie się w nieznane nieodkryte ścieżki :) Pierwszy zachwyt to Bukacka - niewielki rezerwat przy granicy czesko-polskiej. Zawsze watro tu zwolnić, przystanąć, porozglądać się. Dziś natknąłem się na Jasia i Małgosię szukających domku z piernika.
Drugi zachwyt do Zjazd z Velkej Destny Bedrichovską Cestą, kamienie nad Bedrichovką i piękną panorama na Lasówkę.
Trzeci zachwyt, to niezmiennie piękny most przez granicę w Lasówce. Kiedy w zeszłym roku remontowano go bałem się, że postawią jakieś nowoczesne szkaradztwo. Czesi odnowili go tak, że nie widać zmian, dodatkowo postawili tablice informacyjne wzdłuż drogi :)
O zachwytem Górami Bystrzyckimi piszę zawsze. Tym razem znów pojechałem cudowna drogą przez Kłobuk szczyt tak płaski, że pewnie mało kto go zauważa. Przejechałem też przez szczyt Bieśca, niebieski szlak pieszy nie sprawi problemów rowerzystom. Sprawdziłem również gdzie kończy się asfalt biegnący w od Lasówki (kto to wie?).
Kolejny przystanek to Torfowisko pod Zieleńcem i szukanie objazdu Czarnego Bagna, czyli drogi której wciąż nie ma.
Ostatni zachwyt tego dnia czekał mnie po przeprawie szlakiem dla koni, dzięki której odnalazłem niespodziewaną łąkę w bliskiej okolicy Zieleńca. Pomimo trudnego dostępu na pewno będę tam wracał.
Tym razem udało mi się zrealizować plan, który z powodu braku sił nie powiódł się wcześniej - przejechałem całe pasmo Gór Orlickich aż do Kamieńczyka i wróciłem przejeżdżając przez całe pasmo Gór Bystrzyckich.
Początek trasy to wspinaczka przez Bobrowniki do Drogi Justyny, kawałek nieoznakowanej drogi szlaku biegówkowego, przejazd przez Torfowisko pod Zieleńcem i próba podjazdu niebieskim szlakiem rowerowym prosto do Zieleńca (szlak nadaje się jedynie do zjazdu).
Z Zieleńca klasyczny podjazd na Orlicę i nielegalny przejazd przez rezerwat Bukacka i Serlich do Masarykovej Chaty. Po czeskiej stronie piękny rezerwat, po polskiej dalszy ciąg niszczenia przyrody przez infrastrukturę dla narciarzy, czyli nowy talerzyk od wyciągu do czeskiego schroniska - przyroda nie ma szans :(
Dalszą trasę poprowadziłem głównym grzbietem Gór Orlickich przez Orlicę, Anensky Vrch, Hanickę, Zemską Branę i Adam aż do przejścia granicznego nad Kamieńczykiem. W tym kierunku jedzie się dużo łatwiej niż w przeciwnym, po drodze bardzo dużo czeskich ekip rowerowych.
Do Kamieńczyka dojechałem po to, żeby wrócić żółtym szlakiem pieszym poprowadzonym nad Różanką i Gniewoszowem. Bardzo byłem go ciekaw, bo na mapie są informacje o złym oznakowaniu, fragmentami nie ma na nich zaznaczonej drogi. okazało się, że szlak jest w całości przejezdny, dość dobrze oznakowany i dla rowerzystów bardzo atrakcyjny. Większość prowadzi leśnymi drogami, część łąkami, można wjechać rowerem na szczyt Czerniec.
Z Gniewoszowa pojechałem drogą przez Porębę do Rudawy, gdzie czekała mnie ostatnia nowość tego dnia, niebieski szlak rowerowy łagodnie trawersujący zachodnie zbocza Jagodnej. Szlak ma nieco zmieniony przebieg i jest dość długi, dojechałem nim do Przełęczy pod Uboczem.
Powrót do Polanicy dobrze mi znanymi leśnymi drogami, tym razem wariant obok Zielonego Mostku i ruin zbiorników retencyjnych.
Kolejna trasa zaproponowana przez Sergiusza i Arka, kolejne nowo odkryte szlaki piesze po których można jeździć w Górach Stołowych. Na początek szybki przejazd Górami Bystrzyckimi do Zieleńca i na Orlicę.
Pierwszy terenowy szlak czerwony prowadził ze szczytu Orlicy (Vrchmezi) do Olesnice. Znałem ten przejazd, w górnej części nigdy mnie nie zachwycał z powodu dużego nachylenia, uskoków i mocno wystających korzeni. Czym niżej tym lepiej, na końcu piękny widok z łąki nad Olesnice.
Z Olesnice przez Jawornicę podjeżdżamy na Przełęcz Polskie Wrota i przez dzikie zupełnie nieznane mi tereny przeprawiamy się do Słoszowa. Dalej nowym dla mnie żółtym szlakiem pieszym pojechaliśmy do Złotna gubiąc po drodze Arka ;)
Dalsza część żółtego szlaku ze Złotna biegła przez mocno zarośniętą drogę, dlatego zmieniamy plany i wzdłuż Urwiska Batorowskiego wspięliśmy się do rozdroża Sekstans skąd zjechaliśmy do Batorówka.
W Batorówku zaczął się najciekawszy fragment drogi, rewelacyjny niebieski szlak pieszy do Polanicy. Przejazd przez Tylną i Przednią Borową Kopę to czysta przyjemność.
Szlak w okolicy Skał Cygana przecina leśną szutrową drogę i dalej robi się typowo pieszy, bez możliwości jazdy na rowerze. Dlatego lepiej jest pojechać tym szutrem w górę do Praskiego Traktu.
Dziewięcioro śmiałków, 2000m przewyższeń na 80km, trzy górskie pasma, trzy długie i strome podjazdy, ciekawe zjazdy i dużo uśmiechów - taki był pierwszy grupowy wypad BS-owej ekipy w tym roku. Na moim blogu napiszę o trasie tej wycieczki.
Początek trasy zaplanowałem w Polanicy, skąd od razu ruszyliśmy terenem przez fragment Praskiego Traktu do Botorówka, a dalej zielonym szlakiem do Pasterki.
Przerwę postanowiliśmy zrobić w Machovie, przejechaliśmy najpierw starą poniemiecką drogą do granicy, a potem żółtym szlakiem pieszym - tym odcinkiem nikt z nas wcześniej nie jechał, ale droga była bardzo ciekawa i co najważniejsze przejezdna.
Po odpoczynku w Machovie nastąpił pierwszy piekielny podjazd starą kamienistą drogą przechodzącą w teren do rozdroża "Pod Borem", a potem do Bukowiny Kłodzkiej. Było naprawdę ciężko, ale nikt nie narzekał, widoki skał porośniętych mchem rekompensowały nam trudy.
Z Bukowiny kawałek zjazdu drogą Aleksandra i dalej czerwonym szlakiem pieszym. Przed Jerzykowicami Cerber pokazał nam nieoznakowany kawałek szlaku Sudety MTB Challange, którym wyjechaliśmy na drogę Stu Zakrętów zaraz przy Kudowie.
Po pysznym obiedzie w Kudowie, przyszedł czas na kolejny dość długi podjazd przez Brzozowie i Ceska Cermna do Borovej i kawałek dalej dziką ścieżką na Górę Borowa. Nie ma co ukrywać, że lubię długie asfaltowe podjazdy, więc czułem się jak ryba w wodzie.
Z Borowej zjechaliśmy do Kotła, dalej zielonym szlakiem pieszym przez Zimne Wody do Orlickiej Drogi na Zieleniec. Bardzo byłem ciekaw tego szlaku, bo nigdy nim nie jechałem. Początek mało interesujący, ale od Zimnych Wód był już tylko teren, który bardzo mi się podobał. Polecam ten fragment, najlepiej jechać w przeciwnym kierunku z górki.
Przed Zieleńcem ekipa wykruszyła się, a Greger śpieszył się na pociąg dlatego zmodyfikowałem trasę. Zamiast mocnego terenowego zjazdy podjechaliśmy w stronę Zieleńca i wygodnymi szutrowymi drogami zjechaliśmy do starej drogi do Zieleńca i drogą Justyny przeprawiliśmy się przez Góry Bystrzyckie do Bobrownik.
Bardzo wszystkim dziękuję za towarzystwo, uśmiechy, dobry nastój. Mam nadzieję, że pomimo wszystkich trudów, które Wam zafundowałem miło będziecie wspominać ten dzień. Jestem ciekaw, który fragment trasy najbardziej się Wam podobał.
O tej porze roku dłuższe wycieczki w terenie odpadają, bo w górach resztki śniegu i dużo błota. Zależy mi w tym roku na długich dystansach i przewyższeniach bo moim celem jest odświeżenie życiowych rekordów, które biłem w 2012 i 2013 roku więc dość dawno. Postanowiłem odwiedzić piękne czeskie wioski pogórza Orlickiego, wycieczkę zacząłem w Międzylesiu, szybko przejechałem przez Kamieńczyk i Nekor nad jezioro Pastviny. Przez Kamieńczyk można już legalnie przejeżdżać samochodami.
Znad jeziora trasę wyznaczyłem przez dano nie odwiedzane miasteczka i wioski: Kunvald, Rokytnice, Ricky, Zdobnice, Destne, Sedlonov i Olesnice.
W Oesnice trafiłem na atak UFO-ków, a że to czeskie maszkary nie było groźnie tylko bardzo wesoło :D
Powrót przez Kulin i Gołaczów, gdzie spotkałem Arka, który chciał śmignąć obok, ale jak mnie zobaczył zwolnił i razem dojechaliśmy do Kłodzka. Dzięki niemu średnia prędkość podskoczyła mi o 0,5km/h :)
Po raz pierwszy od zeszłorocznego wypadu w Alpy zobaczyłem na Garminie przewyższenie ponad 2000m.
Rezerwat Suchy Vrch i Bukowa Hora przyciąga mnie regularnie, do tej wycieczki postanowiłem dołączyć Rezerwat Jerab. Szlaki rowerowe w tym rejonie nie są wymagające, mimo to przynoszą wiele satysfakcji. Bukowe lasy o tej porze roku wyglądają cudownie.
Przejście graniczne w Kamieńczyku i droga na Suchy Vrch.
Rezerwat Bukova Hora.
Rezerwat Jerab
Na koniec klasztor w Kralikach z innej perspektywy i przebieg trasy.
Podczas tej wycieczki atrakcyjny przejazd zaplanował nam Cerber.Były mocne terenowe podjazdy i atrakcyjne zjazdy pieszymi szlakami. Zabrakło nam czasu, żeby zrealizować całą zaplanowaną trasę, dlatego postanowiłem, że powtórzę ją latem, kiedy dni będą dłuższe.
Zaczęliśmy od dojazdu z Anią i Bogdanem na miejsce spotkania w Kudowie. Wybraliśmy drogę przez Łężyce i Lisią Przełęcz, do Kudowy zjechaliśmy drogą stu zakrętów.
Szybko przemknęliśmy przez Kudowę, Czermną i Nachod. Tam rozpoczął się bardzo mocny podjazd czerwonym szlakiem do Jiraskowej Chaty. Nagrodą za wjazd był zimny Primator.
Z Jiraskovej Chaty zjechaliśmy bardzo atrakcyjnym czerwonym pieszym szlakiem przez Jizbice do Pekla.
Z Pelka pojechaliśmy asfaltowym podjazdem do Ceska Cermna, a potem zółtym szlakiem pieszym do Novego Hradka. Było na tej trasie kilka ciężkich terenowych podjazdów i nie obyło się bez podprowadzania rowerów.
Z Novego Hradka Pojachałęm z dwiema Aniami skrótem do Olesnice, gdzie w zameczku przy piwku i kawce poczekaliśmy na resztę, która przed obiadem postanowiła zaliczyć parę stromych podjazdów :)
Z Olesnice pojechaliśmy terenem, którego nie znałem, przez Taszów, a potem na dziko beż żadnego szlaku do Borovej.
W Borovej, żeby zdążyć na pociąg z Kudowy musieliśmy rozstać się z ekipą, która pojechała niebieskim szlakiem pieszym nad wąwozem Piekło. Z Bogdanej i Anią zjechałęm przez Ceską Cermną i Brzozowie do Kudowy.
Brakowało nam na tej wycieczce Feniksa i Zibiego, z którymi spotkamy się za tydzień na Borówkowej. Dziękuję Bogdan za fantastyczną trasę, atrakcji było tak dużo, że warto ją powtórzyć kiedy dni będą dłuższe i zrobi się cieplej.
Góry fascynowały mnie od dziecka, rowerem zaraziłem się kilkanaście lat temu, uwielbiam fotografować przyrodę. Na tym blogu staram się łączyć moje pasje.