Wpisy archiwalne w kategorii

MAX 150km i wiecej

Dystans całkowity:1952.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:111:23
Średnia prędkość:17.53 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Suma podjazdów:17958 m
Maks. tętno maksymalne:195 (102 %)
Maks. tętno średnie:147 (76 %)
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:162.71 km i 9h 16m
Więcej statystyk

Szeroki objazd Masywu Śnieżnika, Rychleskich Hor i Gór Złotych

Sobota, 15 października 2016 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Druga część jesiennego objazdu okolicznych gór. Tym razem udało się okrążyć Masyw Śnieżnika z przylegającymi do niego Rychlebskimi Horami oraz Góry Złote. Podczas wypadu towarzyszył mi Profesor jak zawsze wspierający mnie cennymi radami odnośnie jazdy na rowerze ;)
Pierwszy przystanek - Międzylesie.
Wilk Międzyleski
Rynek w Międzylesiu
Następny przystanek kawałek dalej w Kralikach, nie sposób nie zatrzymać się w tym urokliwym miasteczku.
Profesor w Kralikach
Fontanna w Kralikach
Panorama Masywu Śnieżnika od czeskiej strony jak zawsze przepiękna, z odwiedzin w browarze Holba cieszy się buzia. Tylko na miejscu można wypić Hanusovickiego Kwasnicaka :)
Droga do Hanusovic
Browar Holba
Przed Branną od strony Starego Mesta Czesi kładą piękny asfalt, miło będzie tamtędy wracać z Jeseników. W Ostruznej zdjęcie z Serakiem w tle.
Stare Mesto - Branna nowy asfalt
Ostuzna i Jeseniky
O tej porze zmierzch nadchodzi szybko, dlatego przemykamy przez Lipova-Lazne, Zulovą i Javornik. Profesor jedzie na Przełącz Lądecką, ja wracam przez Przełęcz Kłodzką. Do Kłodzka docieramy prawie w tym samym czasie z jednakową ilością przewyższeń, ja mam około 10km mniej na liczniku. Dzięki za towarzystwo :)
Bila Voda

Jesienna inspekcja zachodniej części Ziemi Kłodzkiej

Sobota, 1 października 2016 · Komentarze(2)
Początek z ekipą ścigaczy i rekordowym tętnem, które wzrosło do 195. Od Międzylesia chcąc skorzystać z przepięknej jesiennej pogody wydłużyłem trasę o przejazd wzdłuż gór Orlickich, tym razem po czeskiej stronie granicy. Powrót z Lasówki to wyzwanie dla roweru gravelowego - zdał go na piątkę :)

Dlouhe Strane, Petrovka, Utulna Mates

Sobota, 16 maja 2015 · Komentarze(5)
Jeseniki zawsze mają szczególne miejsce w moim sercu, wiążą się z nimi wspomnienia wielu długich i ekscytujących wypraw. To tam w 2013 roku pobiłem rekord w wysokości podjazdów wjeżdżając z Anią na Pradziada i Dlouhe Strane. Tym razem zaplanowałem trzy długie podjazdy na Dlouhe Strane, Petrovkę pod Pradziadem i Utulna Mates. W związku z bardzo długim dystansem i przewyższeniami, które miały przekroczyć 3000m postanowiłem wystartować w Hanusovicach.
Na rozgrzewkę czekał mnie podjazd do Pekarov z pięknymi widokami na Rychlebske Hory i Masyw Śnieżnika. Do Loucna nad Desnou postanowiłem zjechać Pekarovską Cestou, bardzo przyjemnym leśnym duktem.
Panorama na Rychlebske Hory
Pekarov skrzyzowanie szlakow
Panorama na Dlouhe Strane, mój pierwszy większy cel.
Panorama na Dlouhe Strane
W Loucna nad Desnou przerwa na Kvasslav, piwo ważone w lokalnym browarze i lekką przekąskę nie przeszkadzającą w podjeździe.
Zamek w Loucna nad Destnou
Kvasslaw w Loucna nad Destnou
Pierwsza część podjazdu do Tetevi Chata na 1165m npm to 670m w górę dość stromo pochylonym asfaltem. Znałem ten podjazd, nie jest taki straszny jak go opisują, dość monotonny ale dobra muzyka bardzo pomaga. Po drodze przejazd przez Bike Park, dość dużo rowerzystów wjeżdża wyciągiem z Kout nad Desnou, żeby zjechać trasami o różnym stopniu trudności.
Droga do Tetevi Chata
Wyciąg z Kout
Górna stacja Bike Park Kouty
Druga cześć podjazdu na Dlouhe Strane 1350m npm to dalsze 180m w pionie. Na tym podjeździe nie może być mowy o nudzie, panoramy zapierają dech w piersi, nagrodą jest zawsze zaskakujący zbiornik na szczycie góry.
Pradziad w Jesenikach
Koniec podjazdu na Dlouhe Strane
Pradziad z Dlouhe Strane
Ryjek na Dlouhe Strane
Drugi podjazd na Petrovkę 1044m npm, rozdroże pomiędzy Cervenohorskim Sedlem a Pradzadem. Podjazd bardzo monotonny, zalesionym stokiem, dalej pojecahłem na Cervenohorske Sedlo. Główna droga w Sumperka jest zamknięta z czego co wyczytałem do 2017 roku, w tej chwili trwa wycinka drzew, a pewnie później usuną stary asfalt z zbudują drogę od podstaw.
Dlouhe Strane dolny zbiornik
Petrovka pod Pradziadem
Cervenohorske Sedlo remont drogi
Trzeci podjazd na Utulna Mates 1075m npm dał mi najbardziej w kość, dawało znać zmęczenie mięśni i bardzo strome podjazdy do Leśnego Baru. Bar świetnie zaopatrzony, ale Czesi w tym dniu przed telewizorami oglądali mistrzostwa świata w hokeju z Pradze. Zjadłem kanapkę, napiłem się czeskiego sikacza i dalej w drogę.
Podjazd w Horni Lipova
Leśny Bar
Utulna Mates
Powrót do Polski przez Przełęcz Piekło. Na tej wycieczce Garmin pokazał mi 2886m przewyższeń co jest moim rekordem. Przewyższenia po korekcji wysokości według satelity są dużo większe, ale one nie są dla mnie miarodajne.

Trutnov

Sobota, 29 czerwca 2013 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Przyszedł czas na realizację zaplanowanej wycieczki do Trutnova. Przemyślałem komentarz Piotera, który sugerował, że chcę wykończyć współtowarzyszy trudnymi trasami i zmodyfikowałem plan. Pojechaliśmy szynobusem do Głuszycy i w Łomnicy spotkaliśmy się z Leą, która przyjechała ze Świdnicy i Cerberem, który od rana zrobił niezłą trasę z Kudowy. Razem przejechaliśmy przez Góry Kamienne, Krucze do Lubawki i dalej do Trutnova.

Czekając na Cerbera trafiamy na stylową knajpkę w Łomnicy, Lea postanawia się poopalać, Feniks bujał w obłokach, a ja zastanawiałem się jak zmobilizować towarzystwo do jazdy ;)



Góry Kamienne, strome podjazdy i szybkie zjazdy, czyli to co tygryski lubią najbardziej.




Mieroszów - pamiątkowe zdjęcie, przejazd przez granicę - kolejne zdjęcie, Przełęcz Chełmska - Lea ma już dość słodkich minek :P




Góry Krucze przejechaliśmy łatwiejszym szlakiem, ale na pewno wrócimy tu na 'granicznik'.





Łaciata krowa w Lubawce, niestety musimy pożegnać Leę, która wraca do domu.


Droga nad Trutnovem i stary rynek.




Do Kudowy dojeżdżamy o zachodzie słońca.



Powrót do Kłodzka nocą przez Gołaczów przy latarkach miał niesamowity klimat. Do domów dotarliśmy po północy - znów będzie co wspominać :)


>>> Przebieg trasy <<<

Bialskie i Rychlebskie terenowo

Sobota, 15 czerwca 2013 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Tym razem postanowiłem pojeździć po odludnych Górach Bialskich i mało uczęszczanych szlakach Gór Rychlebskich. Towarzyszyła mi grupa dzielnych śmiałków: Feniks i Januszek.


Kawałek za Stroniem zaczęliśmy podjazd na Przełęcz Dział




Od Przełęczy Dział pojechaliśmy bajkowymi dróżkami Gór Bialskich na Przełęcz Suchą i w stronę Działowego Siodła.




Granicę przekraczamy dziką drogą, którą zimą prowadzi trasa Sengena, do Chaty Paprsek jedziemy wzdłuż granicy.



W Paprsku nagroda :D


Z Paprska szybki zjazd do Petrikova, dalej po raz pierwszy przejechaliśmy szlakiem nad Horni Lipowa, nie zjeżdżając do Ramzowej. To piękna szutrowa droga z widokami na Jeseniky.




Po drodze Januszek opowiada nam o leśnym barze, w którym każdy bierze to co chce (piwo, kiełbasy, soki, słodycze) i płaci wrzucając kasę do specjalnej skrzyneczki. Postanawiamy to sprawdzić zjeżdżając z trasy 3km i odkrywamy cudowne miejsce ;)




Niecały kilometr dalej kolejny bar, tym razem z samą wodą. Może to i lepiej, inaczej nie dojechalibyśmy do domu :P




Kolejne odkrycie tego dnia to chata udostępniona turystom, która pobudziła naszą wyobraźnię :)



Nyznerovske Vodopady - było zbyt ciemno, żeby zrobić zdjęcie samemu wodospadowi.


Powrót do Polski przez piękną łąkę na Przełęczy Gierałtowskiej.


Uwielbiam odkrywać nowe ścieżki i miejsca w górach, to był wyjątkowy wypad, dziękuję Feniksie i Januszku za towarzystwo.

Okraj - delikatne muśnięcie Karkonoszy

Środa, 15 sierpnia 2012 · Komentarze(13)
Wypad jest spełnieniem mojej kolejnej zachcianki: dojechać do odległych Karkonoszy, zdobyć Przełęcz Okraj i wrócić przez Czechy do domu. Niechętnie zbierałem się do realizacji tego planu, bo daleko, droga głównie drogami, mało moich ukochanych górek. Niepotrzebnie się obawiałem, odwiedziłem nowe rejony, zwiedziłem centrum pięknego Trutnowa, wyjazd dał mi bardzo dużo satysfakcji. Wszystko udało się idealnie, oprócz tego, że Czesi w trzech miejscach zwinęli asfalt - na szczecie miałem rower górski ;)
Przy okazji przetestowałem nową napędową oponę Furious Fred, która na asfalcie sprawdziła się idealnie. Zarzuciło mnie na piachu, ale myślę, że przyczyną było za duże ciśnienie, bo nabiłem ją do 3,5 atmosfery. Teraz pozostanie sprawdzenie jej w leśnym terenie.

Na początek szybko przybliżające się pasmo Broumovsko z majestatyczną Koruną i Broumov.



W Polsce zamykają jeden pas drogi, a w Czechach wyłączają drogę z użytku na cały sierpień
(na zdjęciu fragment drogi z Broumova do Nachodu w okolicy Jedrichova).



Mijam kolejne pasmo tego dnia - Góry Kamienne.



Na Przełęczy Chełmskiej kolejny raz przekraczam granicę i wracam do Polski. Na kolejnych zdjęciach Chełmsko Śląskie i Lubawka.



Przybliżające się Karkonosze i droga na Przełęcz Okraj.



Zjazd malowniczą i bardzo stromą dróżką z Horni do Dolni Mala Upa, po drodze tablica ostrzegająca rowerzystów przed śmiertelnym niebezpieczeństwem.



Kolejna przeszkoda, remont mostu w Trutnov polegająca na tym, że dźwigary podniesiono ponad powierzchnię asfaltu (robotnicy nie muszą chodzić po rusztowaniach).



Piękne centrum Trutnov i zdjęcie z Karkonosem, który był dla mnie dzisiaj bardzo łaskawy :)



Kolejna droga bez asfaltu, tym razem spory kawałek pomiędzy Rtyne a Hronov :(



Piękny zachód słońca z górami, które dziś odwiedziłem :)))





Tak mój wypad był rozłożony w czasie:
08 wyjazd z domu
10.30 Broumov
13 Lubawka (godzinna przerwa na obiad)
16 Okraj
18 Trutnov (godzina na zwiedzanie i odpoczynek)
21 Kudowa (godzina na pizze)
24 Kłodzko

Serak przez przypadek.

Środa, 8 sierpnia 2012 · Komentarze(7)
Letnie przesilenie odbiera mi siły i chęci do jazdy, żeby je przełamać zaplanowałem długą wycieczkę w nieznane (nie zdradzę gdzie). Niestety rano okazało się, że źle wyłączona nawigacja rozładowała się, a miała mnie przeprowadzić przez Czeskie miasteczka i wioseczki. Na dodatek na dworze ziąb i brak słońca zniechęcał do ruszenia na rower. Oglądając mało śmieszny 'Sztos 2' podładowałem nawigację i bez przekonania ruszyłem sprawdzić przed wyprawą na Pradziada dojazd do Zulowej przez Przełęcz Gierałtowską. W Stroniu zaświeciło słoneczko, a ja po 50km tak się rozkręciłem, że mój wypad nie skończył się w Zulowej :)

Panorama Gór Bialskich z drogi na Przełęcz Gierałtowską, przełęcz i zdazd w stronę Zulowej.





Nowoczesny rynek w Jeseniku.



Panorama Jeseników z drogi na Serak, w głębi szczyt Pradziada.



Podjazd na Seraka od strony Bela pod Pradedem, który tym razem udało mi się pokonać bez podprowadzania roweru.





Szczyt Seraka, schronisko i zjazd wzdłuż wyciągu.








Ramzowa i ostatnia panorama zdobytego szczytu.




Z Ramzowej wróciłem przez Paprsek, gdzie po 20tej dostałem pyszną herbatkę. Nocny zjazd po kamienistej drodze w sercu Gór Bialskich dostarczył mi dużo adrenaliny, ale jest dość ryzykowny, dlatego nie wybiorę tej drogi na powrót z Pradziada :)

jezioro bez wody - marzenia się spełniają

Sobota, 16 czerwca 2012 · Komentarze(16)
Lubię planować dalekie wyprawy, jeśli miałem przejechać aż 200km na rowerze górskim kręcenie się wokół domu nie wchodziło w grę. Szczyt Dlouhe Strane zafascynował mnie zanim zorientowałem się, że znajduje się na nim sztuczne jezioro. Moim kompanom nie wystarczało sił, żeby wjechać ze mną na sam wierzchołek, ja sam na szczyt wjechałem dwukrotnie dopóki nie poznałem Feniksa, w którego słowniku nie ma słowa 'niemożliwe'. Dzięki niemu mogliśmy wspólnie okrążyć wielkie jezioro na szczycie wysokiej góry, pokonać trudy ponad 200km trasy i ponad 2,5tyś przewyższeń.

Bicie rekordów jest bardzo niewdzięczne, zawsze wiąże się z dyskomfortem, boli pupa, bolą plecy, czasem nogi i kolana, ale we dwoje łatwiej pokonywać takie trudności. Dla mnie zawsze najtrudniejszy był powrót, po wielogodzinnej jeździe wszystko zaczyna uwierać, mimo to dotarliśmy do domu razem i to jest chyba najbardziej magiczne z całej tej wyprawy.

Długopole Zdrój i odrestaurowany park zdrojowy.



Międzylesie



Cukiernia w Kralikach, niestety chwila po 11-tej wiec już zamknięta :(



Zawsze zapierająca dech w piersiach panorama Masywu Śnieżnika na wyjeździe z Kralik.



Droga z Kralik do Hanusovic.



Velke Losiny i cel naszej wyprawy na horyzoncie.



Droga i podjazdy na Medvedi Hora 1159m n.p.m. i Dlouhe Strane 1342. n.p.m.



Dlouhe Strane - jezioro z którego spuszczono wodę ;)



Kouty nad Destnou.



Branna - przerwa na mecz Polska - Czechy i piwko lepsze od samego meczu.



Nocne duchy w Starym Mescie.



Na koniec zamiast zachodu, wschód słońca :)





Na tym wypadzie padły:
życiowy rekord długości trasy 213km,
rekord szybkości zjazdu 68km/h (z górnego zbiornika Dlouhe Strane).

Szukanie przygód ;)

Sobota, 24 września 2011 · Komentarze(4)
Międzylesie - Smreczyna - Boboszów - Kraliky - Cerveny Potok - Vlaske - Hanusovice - Puste Zibridovice - Pekarov - Tri Kameny - Premyslov - Loucna nad Desnou - Kouty nad Destnou - Cervenohorske Sedlo - Filipovice - Bela pod Pradedem - Jesenik - Lipova-Lazne - Vapenna - Zulova - Vlcice - Uhelna - Javornik - Travna - Przełęcz Lądecka - Lutynia - Lądek Zdrój - Radochów - Trzebieszowice - Ołdrzychowice Kłodzkie - Żelazno - Krosnowice - Kłodzko

Zabrakło czasu na przygotowanie tej wycieczki, licznie kilometrów do przejechania, rozplanowania czasowego całej trasy. Był spontan i zaufanie w siłę mięśni mniej zaprawionych przyjaciół.
Planowałem pojechać pociągiem przez granicę aż do Hanusovic, ale okazało się, że pociąg jedzie tylko do Międzylesia. Dzień zapowiadał się cudownie, szybko przyjechaliśmy do Kralik, tam zaopatrzyliśmy się w czeskie słodycze. Przepiękna droga z Kralik do Hanusovic, z przesuwającą się obok panoramą Masywu Śnieżnika, wzdłuż malowniczej rzeki Moravy dodała nam sił. Od Hanusovic pierwsze poważniejsze podjazdy, najpierw Puste Zibridovice, potem Pekarov, osiągamy 750m, na stromych podjazdach nikt nie myśli o podprowadzaniu roweru, mięśnie i kolana przechodzą próbę wytrzymałości. W końcu docieramy do skał Tri Kameny, skąd rozpościera się piękna panorama na Jeseniki i Pradziada :)
Po 14tej przychodzi czas na zadecydowanie o drodze powrotnej. Piękne słoneczko, dużo sił i perspektywa napicia się niepasteryzowanego piwa Vaclav z mini browaru powoduje ze jednogłośnie wybraliśmy zjazd do Loucnej nad Destnou. Niestety ulubionej knajpce nie ma wolnych miejsc, dlatego straciliśmy trochę czasu na szukanie dobrego jedzenia. O 16tej najedzeni i rozleniwieni słońcem i piwem rozpoczynamy uciążliwy podjazd pod Cervenohorske Sedlo, do którego docieramy 2h później, łapiąc się na zachód słońca. Zaczyna robić się zimno, do domu bardzo daleko, a kasy na schronisko brak, dlatego ubraliśmy wszystko co mieliśmy i szybko zjechaliśmy do Jesenika.
O 19tej zaczyna się nasza przygoda z nocnym przejazdem przez czeskie wioseczki Lipowa Lazne, Vapenna, Zulova, gdzie o 21 wchodzimy z rowerami do podejrzanego baru na ciepła herbatę. Tubylcy nie mogą zrozumieć, że to nie koniec naszej wycieczki, miły chłopak dzwoni ze swojego telefonu, żeby załatwić nam nocleg z rowerami, ale my twardo postanawiamy wracać.
W Javorniku jestesmy o 22, przed nami ostatni długi podjazd pod przełęcz Lądecka. W zupełnych ciemnościach, jedynie przy światełkach latarek pokonujemy kilometr za kilometrem, marząc żeby być już w domu. O 24 docieramy na stację benzynową w Lądku, pijemy cieple napoje, regenerujemy się czekoladą i słodyczami. Spojrzałem na licznik, wiedziałem że to trasa z okolic rekordu, z podziwem patrzyłem na śmiejących się współtowarzyszy, myślę że nigdy nie zapomną tego wypadu.
DZIĘKUJE WAM ZA WYTRWAŁOŚĆ :) :) :)
PS. Nic nikomu po tym wypadzie nie dolegało, poza zwykłym zmęczeniem.



Z domu na Serak - cała noc na rowerze

Sobota, 4 czerwca 2011 · Komentarze(4)
Kłodzko - Żelazno - Ołdrzychowice - Trzebieszowice - Lądek Zdrój - Stronie Śląskie - Stary Gierałtów - Bielice - Chata Paprsek CZ - Petrikov CZ - Ostuzna CZ - Ramzova CZ - Lipova-Lazne CZ - Jesenik CZ - Bela pod Pradedem CZ - Serak 1350mnpm - Branna CZ - Stare Mesto CZ - Przełęcz Płoszczyna - Bolesławów - Stronie Śląskie - Lądek Zdrój - Trzebieszowice - Ołdrzychowice - Żelazno - Kłodzko

Pomysł z założenia miał być szalony - wjechać na jakiś wysoki szczyt odległych gór Jesioników prosto z domu. Kiedyś wjechałem taki sposób na Śnieżnik, tym razem postanowiłem zapuścić się dużo dalej w głąb czech. Wyjazd stosunkowo późno bo po 14tej na przekroczenie granicy wybrałem dziką ścieżkę pomiędzy "workiem bielickim" a chatą Paprsek, za względu na cudowny wąwóz Białej Lądeckiej (oprócz wyczynu miało być pięknie). Po 18tej docieram do Paprska, tam jem obiad i oglądając panoramę odległych Jesioników zastanawiam się chwile czy wiem na co się porywam. Z Paprska zjazd duktami leśnymi przez malowniczy Petriov do Ostruznej, potem szybki przejazd przez Jesenik do Adolfovic (musiałem objechać górę szerokim łukiem bo od Ramzovej raczej nie da się wjechać). Po 20tej zaczynam mozolny 10 km podjazd z wysokości 510m na 1350mnpm, który zajmuje mi 2h, ostatni fragment ze względu na brak sił w utrzymaniu równowagi na szutrze podprowadzam. Schronisko po 22 pozamykane na trzy spusty, podziwiam światła miasta Jesenik. Miałem zjechać do Ramzowej, ale po mocno wystających kamieniach nie wyobrażam sobie zjazdu szczególnie w nocy, dlatego ten fragment musiałem prowadzić rower. Kiedy zaczyna się szuter przyspieszam, ale przy słabym oświetleniu mylę drogę i zamiast w Ramzowej, albo Osrużnej ląduje w Brannej, skracając sobie przy okazji drogę. Tam zalapuję się na czeska dyskotekę na świeżym powietrzu, czesi dziwnie się na mnie patrzą kiedy zamiast drinka zamawiam herbatę i jem kanapki. Powrót przez Stare Mesto z podjazdem serpentynami pod Przełęcz Płoszczyna, który po całym dniu dał mi naprawdę popalić. Do domu docieram już po wschodzie słońca, wymęczony ale szczęśliwy z dobrze zrealizowanego pomysłu. Teraz zastanawiam się, która góra będzie następną :)



/