Prognozy zapowiadające deszczowy dzień na szczęście okazały się nietrafione. Temperatura w dalszym ciągu jesienna, w kotlinie brak śladów śniegu. Kilka zdjęć z naszej malowniczej kotlinki.
Panorama Gór Bardzkich.
W pierwszy dzień zimy zapowiadano piękną pogodę z dodatnią temperaturą i brakiem śniegu, dlatego zamiast wycieczki w góry umówiłem się z Feniksem na rower. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, jeszcze raz w tym roku odwiedziliśmy Bozanov, Martinkovice i Otovice, gdzie w sklepie zaopatrzyliśmy się na święta w Opatowski Kwasnicak :)
Na pierwszym zdjęciu Niwa, na drugim nowy asfalt pomiędzy Niwą a raszkowem, a na trzecim droga z Raszkowa do Wambierzyc.
Wambierzyce, Radków i Bozanovsky Spicak.
W Bozanovie przerwa na pyszne jedzonko w "Hospudce u Oldy", potem rajd przez czeskie wioseczki do sklepu w Otovicach.
Z Otovic wracamy przez Ścinawki z Robertem, który tak szybko jechał, że nie zdążyliśmy zrobić żadnych zdjęć. Do Kłodzka dojeżdzamy przed zachodem słońca.
Cel tej wycieczki był ściśle określony: odwiedzić browar w Broumovie i zaopatrzyć się w świąteczny specjał, kwaśnicowe półciemne piwo z 17% ekstraktu.
Rano słońce przebijało się przez chmury, niestety nie był to słoneczny dzień.
Granicę przekroczyłem w okolicy czeskiej wioski Sonov. Rzadko wykorzystujemy ten przejazd, a jest dużo ciekawszy niż droga przez Otovice.
Cel osiągnięty :D Znalazła się też chwila na przejazd przez stare miasto w Broumovie. Zaskoczyła mnie bardzo małą ilość świątecznych ozdób, nigdzie nie widziałem choinki.
Powrót przez Martinkovice i Bozanov. Z Wambierzyc pojechałem nowym asfaltem bezpośrednio do Niwy, pomijając monotonne podjazdy w Chocieszowie.
Nie widać tego na zdjęciach, ale było zimno, temperatura w okolicy zera, odczytywana kilka stopni poniżej zera. Uratowała mnie termoaktywna bielizna z wełną merynosów, dwie pary wełnianych skarpet i narciarskie rękawice :)
Dzisiaj pojechałem sprawdzić, czy w górach rzeczywiście jest śnieg i jak się po nim jeździ. Przednie koło z Rocket Ronem tańczło na zaśnieżonej drodze w Batorówku, tylny Albert trzymał się dobrze. Zimno na zjazdach pomimo temperatury powyżej zera.
Góry fascynowały mnie od dziecka, rowerem zaraziłem się kilkanaście lat temu, uwielbiam fotografować przyrodę. Na tym blogu staram się łączyć moje pasje.