Specialized - Test the Best
Wybrałem rower Camber, który rozważałem przed zakupem Epika, w wersji Ekspert Carbon Evo 29 ze skokiem 120mm o katalogowej cenie 22 tyś zł.
Sergiusz wybrał Stumpjumpera FSR Ekspert Carbon Evo 650B ze skokiem 150mm wartego 23 tyś złotych.
Arek poszedł na całość biorąc S-Works Enduro 29, ze skokiem 155mm wartego 36,5 tyś zł.
Po szybkim dostosowaniu rowerów przez serwisantów pojechaliśmy je przetestować na singiel w Paśmie Brzeźnicy. Pierwsze wrażenie na długim asfaltowym dojeździe to zbyt wyprostowana jak dla mnie pozycja i mocne bujanie. Na szczęście oba amortyzatory można blokować pierwszy płynnie, tylny poprzez trzy stopniową regulację. Podczas całego testu wielokrotnie sięgałem po wajchę przy tylnym amorze, w Epiku mam ten komfort, że amortyzator działa tylko wtedy kiedy jest taka potrzeba - zaleta Braina. Drugim minusem był napęd X01, korba z jednym blatem 30T powodowała, że brakowało mi zarówno niskich jak i wysokich przełożeń i to, że największa koronka miała 40 zębów nie pomogło. Sądzę, że takie rozwiązanie sprawdzi się tylko wśród zawodników lub ludzi z bardzo mocną nogą. Nie zauważyłem szczególnej różnicy w przerzucaniu pomiędzy moją manetką X7 i przerzutką X9, a testowanym zestawem X01. Pobawiłem się regulowaną, trzy pozycyjną sztycą, dzięki której nie ma obawy obicia przy zjazdach, z drugiej strony waga roweru wzrasta.
Fajny rower, ale ciągle trzeba pamiętać o przestawianiu amorów.
Po dwóch godzinach przyszedł czas na obowiązkową wymianę rowerów, żeby dać szansę innym testującym. Sergiusz i Arek przesiedli się na rowery szosowe, o których niewiele mogę powiedzieć, a ja postanowiłem dotknąć "pierwiastka boskości", który tchnięty został w S-Works Epik 29 World Cup wycenionego na 37,5 tyś zł.
Rower jest niesamowicie lekki, na oko jego wagę określam na mniej niż 10kg. Pierwsze wrażenie przy kierowaniu było niesamowite, lekkość i sztywność powodowało odczucie, że kierownica wisi gdzieś w powietrzu nie stawiając żadnych oporów. Drugie zaskoczenie to niesamowita praca manetki i przerzutki XX1, z tak precyzyjnym urządzeniem nie miałem jeszcze do czynienia. Minusem był napęd z jednym blatem 32T, jadąc z Barda na Łaszczową nie musiałem schodzić z roweru, ale trochę się namęczyłem - to rozwiązanie jednak nie dla mnie. Drugim minusem była praca przedniego amortyzatora SID Brain o skoku 95mm, być może serwisant źle go napompował chociaż podawałem mu swoją wagę, ale amortyzator był dużo twardszy od mojej Epikowej Reby. Mimo to udało mi się zjechać prawie cały pieszy niebieski szlak pieszy od kapliczki do Barda. Hamulce Magura MT8 lepsze od Formula C1, ale wolę Shimano XT.
Na koniec, czekając na chłopaków postanowiłem przejechać się Fatboyem Ekspertem po polnej drodze i szutrowych kamykach. Być może ktoś ma frajdę podczas jazdy takim rowerem ja czułem się jak na pływającej piłce, albo poduszkowcu. Niby fajnie, ale trzeba go wprawiać w ruch dużą ilością energii pompowanej w pedały, więc jazda szybko się nudzi. Szybciej przyzwyczaiłbym się do szosy, niż do takiego monstrum.
Fantastyczny dzień za który bardzo dziękuję firmie Specialized i technikom cierpliwie przygotowującym rowery.