Wycieczkę zawdzięczamy Lei, która wpadła na pomysł chodzenia po górach z rowerem i Ankaj, która przekonała pozostałe 6 osób, że będzie zajebiście. Postanowiłem wymyślić objazdy najtrudniejszych fragmentów, ale nie znalazłem chętnych do towarzystwa. Pozostało mi bieganie pomiędzy "walczącymi na podjazdach rowerzystami".
Zaczęło się od przejazdu piękną łąką...
..potem był tylko pot i łzy ;)
W końcu dotarliśmy na Kłodzką Górę.
Dalej nie było dużo lepiej, do Przełęczy Łaszczowa góra, dół i góra.
Za Łaszczową Emi trochę się uspokoiła i skierowała nas na żółty szlak rowerowy, którym dojechaliśmy do Barda.
Po pysznym obiadku nastąpiło to co tygryski lubią najbardziej, czyli długie mozolne podjazdy - powrót czerwonym szlakiem na Łaszczową.
na koniec zdjęcie autorstwa Anamaj.
Dziękuję Emi za wszystkie atrakcje, udało Ci się wykrzesać ze mnie na koniec sezonu tętno 191. Dzięki Ankaj za motywację, żeby ruszyć dupsko z domu. Fantastyczna z Was paczka.
Spontaniczny wypad z Feniksem na PPP (piwo, podryw i pogaduchy). Wszystkie polanickie knajpy odwiedzone, w żadnym nie zaserwowano nam zapiekanki, czy choćby bułeczek z pieca. Wypad zakończył się bez żadnego sukcesu, czyli konsumpcją cieniutkiego placka czosnkowego. Sytuację uratował Benedykt :)
Niepewna pogoda, mimo to wyruszyliśmy z Feniksem na rower. W plecakach 6 browarów, ponad 1kg kiełbasy, musztarda, chleb. Nowe urocze miejsce na skraju brzozowego lasu, dzięki czemu nie padało nam na głowy. Kilka zdjęć pokazujących jak było - dzięki Feniksie.
Góry fascynowały mnie od dziecka, rowerem zaraziłem się kilkanaście lat temu, uwielbiam fotografować przyrodę. Na tym blogu staram się łączyć moje pasje.