Na drugi dzień w Jesenikach zaplanowałem ambitną trasę, której celem miał być wjazd na Dlouhe Strane. Niestety załamanie pogody pokrzyżowało nasze plany.
Na początek wśród mgieł terenem z Beli Pod Pradedem wjechaliśmy na Cervenohorske Sedlo.
Po chwili odpoczynku w schronisku padła propozycja zmiany lokalu i zagnieżdżeniu się na przeciwko, nie mam pojęcia dlaczego pojechaliśmy dalej. Wjechaliśmy w teren burzowy, zaczęło padać.
W Petrovce pożegnaliśmy się z Renatą i Grześkiem, którzy pojechali na Pradziada. Szkoda, że z nimi nie pojechaliśmy, najwyższy szczyt Jeseników był bardzo blisko.
Po zjeździe do Kout i rozpoczęciu podjazdu na Dlouhe Strane nastąpiło oberwanie chmury, spadł grad, a ja na miejsce schronienia wybrałem suche drzewo ;(
Pozostało zarządzenie odwrotu na obiad do Kout nad Destnou.
Po obiedzie 3 śmiałków postanowiło wyruszyć na szczyt Dlouhe Strane.
Ania, Zibi, Feniks i ja pojechaliśmy przez Premyslavskie Sedlo, Branną i Ostruzną do Jesenika. Temperatura spadła do 5 stopni, mokre nogi dawały się we znaki.
Wszyscy tego dojechaliśmy zdrowi i szczęśliwi i to trzeba uznać za największy sukces tego dnia :)
Choć mglisto, deszczowo i później dość zimno to Twoja relacja ukazuje dokładnie że w każdych warunkach można poszaleć i wszędzie jechać. Czy tak czy inaczej elektrownię musze jeszcze zaliczyć ;). Pozdr.
Pogoda w górach często bywa nieprzewidywalna. Widziałem Grześ na Waszych zdjęciach, że jechaliście na Pradziada po śniegu. Emi, kiedy szczyty pozostają niezdobyte zawsze pozostaje nutka smutku. Z drugiej strony jest motywacja, żeby powtórzyć próbę wjechania na ten szczyt terenem, którego nie znam - jestem pewien, że wrócę tam jeszcze w tym roku :)
My do Svycarni jechaliśmy w deszczu i gradzie. Myśleliśmy, że chociaż Wy macie ładną pogodę. A tu się okazało, że wszyscy zmokliśmy. Gdzie udało Ci się znaleźć suche drzewo podczas burzy;)
Smutek jakiś bije z Tego wpisu, a przecież taki piękny humor miałeś tego dnia! :D Na pewno będzie jeszcze niejedna okazja w tym roku by rozprawić się z Dlouhe Strane. Ja na pewno piszę się na Twoją terenową alternatywę podjazdu :) Dziękuję za ten wspaniały, mimo wszystko, dzień!
Pełna relacja Ryjku, pokazałeś jak nasza rowerowa grupa się dzieliła. Greger - ja już przebieram nogami i chcę wrócic w Jeseniky - cel: Pradziad i elektrownia.
Ostatnie zdjęcie sugeruje mi, że podjazd pod wiatraczki dał pewnie w kość równie dobrze co warunki atmosferyczne. Szkoda, że nie rozpoczęliście majówki dzień wcześniej, bo wtedy moglibyście zrealizować więcej z zakładanego planu :/. Ale dzięki temu mam nadzieję, że niedługo w Jeseniky wrócicie nadrabiać zaległości. Pozdrawiam!
Góry fascynowały mnie od dziecka, rowerem zaraziłem się kilkanaście lat temu, uwielbiam fotografować przyrodę. Na tym blogu staram się łączyć moje pasje.