Na drugi dzień Karkonoskiego wypadu zaplanowaliśmy wjazd na śnieżkę i przełęcz Okraj trudniejszym podjazdem z Dolni Mala Upa.
Wyruszyliśmy ze Strzechy Akademickiej przed 9-tą po zjedzeniu pysznej jajecznicy na boczku. Początek kamienistej drogi był bardzo ciężki, ale czym wyżej, tym bardziej się rozkręcaliśmy :)
Podjazd na szczyt zaczynamy we mgle, po drodze nie widać żadnych turystów, na szczycie kilka osób, wietrznie i zimno. W schronisku jedna para robi sobie zdjęcie z dziadkiem, który udaje kogoś ważnego (Karkonosza?). Robimy kilka zdjęć, wysyłamy smsy i szybko wracamy na dół.
Na dole spotyka nas niespodzianka, mgła rozchodzi się i ukazują się nam przepiękne góry. Dopiero teraz widzimy jak mocno pochylona jest Droga Jubileuszowa.
Przy Śląskim Domu robi się tłoczno, nie chcąc ryzykować spotkania ze strażnikami, nie zatrzymując się jedziemy do Lucni Bouda. Po drodze czescy turyści biją nam brawa :)
Po czeskiej stronie zamiast zamykać, otwierają szlaki dla rowerzystów. Siedząc w schronisku przy piwku obserwujemy zjeżdżających i wjeżdżających na Modre Sedlo czeskich rowerzystów, w końcu sami podążamy za nimi.
Z Modrego Sedla bardzo długi zjazd do Pec pod Snezkou. Dokładnie przyglądaliśmy się tej drodze, mamy w planach wjechać nią w następnym sezonie.
Już w Pecu zaskakuje nas ostry podjazd głównym szlakiem Karkonoskim K1A, zaszokowani nachyleniem asfaltu oboje schodzimy z rowerów. Od Spalonego Młyna zaczyna się najostrzejszy podjazd na przełęcz Okraj, ale po tym co przeżyliśmy wczoraj, dla nas to pestka :)
Przełęcz Okraj, wszystkie górki pokonane!
Zjazd z przełęczy zaplanowałem leśnymi drogami. To była duża odmiana po jeździe czeskimi asfaltami, ale było bardzo fajnie.
Komentarze (8)
Oglądałam te fotki już chyba ze trzy razy i wciąż nie udawało mi się skomentować. A rozpisywać się nie będę, bo sam wiesz; po prostu - zazdroszczę z całego serca!
Cerber:Na Śnieżkę wjechaliśmy zanim ruszył wyciąg w Białym Jarze i pojawiły się tłumy na szlaku. To, że wjazd na szczyt jest zakazany dodało pikanterii całej wyprawie. Po czeskiej stronie jest wiele pięknych szlaków rowerowych i tam nie trzeba łamać zakazu. Na pewno wrócimy na nie w przyszłym sezonie, choćby po to, żeby zrobić formę przed planowanym wypadem w Alpy. Wiem, że byłeś w tym roku na Trans Alp, może coś podpowiesz, bo wyjazd będziemy organizować samodzielnie. Zawsze będziesz mile widziany na naszych wypadach :)
A nie zaatakował Was żaden strażnik KPN, podobno czepiają się mocno do rowerzystów jadących na Śnieżkę, jakieś mandaty słyszałem dają, bo zakaz jazdy na rowerach po KPN jest. W przyszłym roku zgłaszam akces:) na jakieś dłuższe wyprawy w szczególności w stronę Karkonoszy bo tam poza kilkoma maratonami to za wiele nie jeździłem. Pozdrawiam
Toomp:Pewnie dobrze wiesz, że Karkonosze są bardzo kapryśne, nigdy nie można przewidzieć co nas tam czeka. Na szczęście byliśmy na to przygotowani. Domingo:Kategoria już dodana, myślę że będzie ich przybywało, bo Ania podszeptuje, a ja planuję coraz dalsze wycieczki :)
Toomp, rzeczywiście miałeś szczęście co do pogody. W piątek na dole była piękna pogoda, ale już na przełęczy Modre Sedlo o godz. 18 były tylko 3 st. Pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie. Ale takie są uroki gór. Domingo, dziękuję za uznanie. Ryjek już planuje następne trasy. Napewno za rok nam szczęki opadną :) Ale obiecał, że będę się mogła do niego dołączyć :)
Widzę, że rozszerzasz działalność rowerową o nowe tereny. Przydałaby się na Twoim blogu nowa kategoria... Super klimaty na zdjęciach. W przypadku Ani stwierdzenie "słaba płeć" trochę nie pasuje :)
Góry fascynowały mnie od dziecka, rowerem zaraziłem się kilkanaście lat temu, uwielbiam fotografować przyrodę. Na tym blogu staram się łączyć moje pasje.