Machov z ekipą świdnicką
Pierwszy przystanek zrobiliśmy w Polanicy przy źródełku, humory dopisywały wszystkim i tak zostało aż do końca wypadu.
Zaraz za Polanicą wjechaliśmy w teren, którym dojechaliśmy aż do Pasterki. W lasach nie było dużo błota, trochę za Polanicą i przed Pasterką, ale nikomu ono nie przeszkadzało. Mój Racing Ralph tym razem spisywał się wyśmienicie, dzięki czemu nie zaliczyłem ani jednej gleby :)
W Pasterce krótki odpoczynek na obiadek i Opata. Tym razem mała kiełbaska wygrała z malutkim schabowym, niestety kiełbaska nie należała do mnie ;(
Powrót zaplanowałem przez Machov, zdjęć niewiele bo jazda po kamieniach wzdłuż granicy szybka, z zjazd z Machovskiego Kriza jeszcze szybszy. Powrót do Polski przez piękną łąką przez Machovske Konciny.
W Pstrążnej z powodu braku czasu postanawiamy skrócić naszą wycieczkę. Trochę mi smutno, że nie pokażę tym razem kolegom Gór Orlickich, ale cieszę się, że zaliczę 20% podjazd pod Bukowinę Kłodzką. Ostatni raz jechałem tam z Leą i Feniksem, tym razem, też nikt nie starży się na mocno wypiętrzony podjazd :)
W Dusznikach kładą nowe tory, a Ania prezentuje uśmiech No.5 - jeden z ładniejszych :)
Obiadek i ostatnie pogaduchy, potem powrót przez Polanicę. W samym Kłodzku trafiliśmy na oberwanie chmury i grad, ale zanim przemokłem zdązyłem dojechać do domu.
Dziękuję wszystkim za fantastycznie spędzony dzień.