Mały test czy można już wsiąść na rower. Ramię od opierania się na kierownicy boli, żebra bolą głównie na następny dzień. Można ten ból zignorować, ale ja zadecydowałem żeby dać sobie jeszcze czas na powrót do rowerowej aktywności.
Tym razem udało mi się zrealizować plan, który z powodu braku sił nie powiódł się wcześniej - przejechałem całe pasmo Gór Orlickich aż do Kamieńczyka i wróciłem przejeżdżając przez całe pasmo Gór Bystrzyckich.
Początek trasy to wspinaczka przez Bobrowniki do Drogi Justyny, kawałek nieoznakowanej drogi szlaku biegówkowego, przejazd przez Torfowisko pod Zieleńcem i próba podjazdu niebieskim szlakiem rowerowym prosto do Zieleńca (szlak nadaje się jedynie do zjazdu).
Z Zieleńca klasyczny podjazd na Orlicę i nielegalny przejazd przez rezerwat Bukacka i Serlich do Masarykovej Chaty. Po czeskiej stronie piękny rezerwat, po polskiej dalszy ciąg niszczenia przyrody przez infrastrukturę dla narciarzy, czyli nowy talerzyk od wyciągu do czeskiego schroniska - przyroda nie ma szans :(
Dalszą trasę poprowadziłem głównym grzbietem Gór Orlickich przez Orlicę, Anensky Vrch, Hanickę, Zemską Branę i Adam aż do przejścia granicznego nad Kamieńczykiem. W tym kierunku jedzie się dużo łatwiej niż w przeciwnym, po drodze bardzo dużo czeskich ekip rowerowych.
Do Kamieńczyka dojechałem po to, żeby wrócić żółtym szlakiem pieszym poprowadzonym nad Różanką i Gniewoszowem. Bardzo byłem go ciekaw, bo na mapie są informacje o złym oznakowaniu, fragmentami nie ma na nich zaznaczonej drogi. okazało się, że szlak jest w całości przejezdny, dość dobrze oznakowany i dla rowerzystów bardzo atrakcyjny. Większość prowadzi leśnymi drogami, część łąkami, można wjechać rowerem na szczyt Czerniec.
Z Gniewoszowa pojechałem drogą przez Porębę do Rudawy, gdzie czekała mnie ostatnia nowość tego dnia, niebieski szlak rowerowy łagodnie trawersujący zachodnie zbocza Jagodnej. Szlak ma nieco zmieniony przebieg i jest dość długi, dojechałem nim do Przełęczy pod Uboczem.
Powrót do Polanicy dobrze mi znanymi leśnymi drogami, tym razem wariant obok Zielonego Mostku i ruin zbiorników retencyjnych.
Moje ukochane Góry Bystrzyckie to głównie leśne drogi, po których można jeździć cały dzień nie powtarzając tras. Przedstawię dzisiaj kilka z nich.
Droga z zielonym szlakiem rowerowym ze Szczytnej do Pokrzywna trawersująca Wolarz, kiedyś bardzo dzika poniemiecka kamienista droga, dziś leśna autostrada. Pomimo tego, że łatwo się nią jedzie nie zachwyca, przez takie drogi góry tracą swój urok.
Zajęcza Ścieżka pozwala szybko przemieścić się do drogi nad Bobrownikami. Radzę nią zjeżdżać w kierunku Bobrownik, w przeciwnym będzie trudno podjechać ze względu na strumyk.
Droga z Bobrownik do Rozdroża Pod Błażkową, tej chyba nie trzeba reklamować, jeden ze najostrzejszych asfaltów w kotlinie.
Droga skrót pomiędzy Zieloną Drogą, a Drogą Zbłąkanych Wędrowców trawersująca od północy Biesiec, zawsze mnie korciła i w końcu nią przejechałem, było warto :)
Rozjazd dróg, po lewej Droga Zbłąkanych Wędrowców, a po prawej jej pierwotna wersja, obie piękne i warte przejechania.
Skrzyżowanie Drogi przez Królewski Las z Drogą Piaszczystą. Niedawno ze względu na koleiny nie dało się nią przejechać, po wysypaniu jej ubitym kamieniem wygląda bardzo elegancko.
Droga przez Sasankę na Jagodną, najwyższy szczyt Gór Bystrzyckich. Brak mi słów jak można było tak zniszczyć ten piękny szczyt.
Droga z Rudawy do Spalonej, niebieski szlak rowerowy, bardzo szybki przejazd z Mostowic do Sapalonej, piękny szlak.
Zagadkowa droga, kto zgadnie w jakiej okolicy się znajduje?
Na koniec Wieczność po zachodzie Słońca.
Zapraszam w Góry Bystrzyckie, chętnie podejmę się roli przewodnika.
Rajd przez kilka górskich pasm, którego celem były dawno nie odwiedzane miejsca i sprawdzenie kilku nowych dróg. Początek to szybki dojazd do Złotego Stoku najmniej wymagającą drogą czyli przez Przełęcz Łaszczowa.
Pierwszym celem była Przełęcz Jawornicka przez którą przechodzi pieszy szlak pieszy. Dojechałam do niej niebieskim szlakiem rowerowym biegnącym wzdłuż Złotego Jaru, który okazał się leśną autostradą. Końcowa część to leśna droga na której trwałą wycinka. Kolejny raz szukałem ścieżki pozwalającej na wjazd i zjazd z przełęczy w kierunku Różańca, znów bez powodzenia (jeszcze tam wrócę). Las pomiędzy Jawornikami jest bardzo gęsty, wiele dużych kamieni, dlatego pozostało mi sprowadzanie roweru.
Z Przełęczy Różaniec na Borówkową pojechałem drogą zaproponowaną kiedyś przez Zibiego. Bardzo miły leśny dukt łączący się przy krzyżu z moją drogą z Orłowca. Końcówka zawalona drzewami po ścince, na Borówkowej pustki, dlatego szybko zjechałem granicznikiem na obiad w Travnej.
Wróciłem do Polski przez Przełęcz Karpowską i zjechałem niebieskim szlakiem rowerowym wzdłuż granicy do Nowego Gierałtowa.
W Góry Bialskie wjechałem Bielskim Duktem trawersującym Płoskę i Czernicą. Nie prowadzi tędy żaden szlak, a widoki są naprawdę piękne. Przez Wielkie Rozdroże dotarłem do Przełeczy Suchej, skąd zjechałem Drogą Marianny na nowego asfaltu i podjechałem na Przełęcz Płoszczyna.
Z Przełeczy Płoszczyna przez Przełęcz Staromorawską pojechałem do Kletna. Miałem w planach przejazd przez Żmijowiec, ale było już późno i zaczęło robić się zimno, dlatego skróciłem trasę przejeżdżając przez Przełęcz Puchaczówka i Skowronią Górę na której byłem o zachodzie słońca.
Garmin pokazał 3230m przewyższeń, kolejny i tym razem nieoczekiwany rekord, który udało mi się ustanowić na niezbyt wysokich górach w kotlinie :)
Jeseniki zawsze mają szczególne miejsce w moim sercu, wiążą się z nimi wspomnienia wielu długich i ekscytujących wypraw. To tam w 2013 roku pobiłem rekord w wysokości podjazdów wjeżdżając z Anią na Pradziada i Dlouhe Strane. Tym razem zaplanowałem trzy długie podjazdy na Dlouhe Strane, Petrovkę pod Pradziadem i Utulna Mates. W związku z bardzo długim dystansem i przewyższeniami, które miały przekroczyć 3000m postanowiłem wystartować w Hanusovicach.
Na rozgrzewkę czekał mnie podjazd do Pekarov z pięknymi widokami na Rychlebske Hory i Masyw Śnieżnika. Do Loucna nad Desnou postanowiłem zjechać Pekarovską Cestou, bardzo przyjemnym leśnym duktem.
Panorama na Dlouhe Strane, mój pierwszy większy cel.
W Loucna nad Desnou przerwa na
Kvasslav, piwo ważone w lokalnym browarze i lekką przekąskę nie przeszkadzającą w podjeździe.
Pierwsza część podjazdu do Tetevi Chata na 1165m npm to 670m w górę dość stromo pochylonym asfaltem. Znałem ten podjazd, nie jest taki straszny jak go opisują, dość monotonny ale dobra muzyka bardzo pomaga. Po drodze przejazd przez Bike Park, dość dużo rowerzystów wjeżdża wyciągiem z Kout nad Desnou, żeby zjechać trasami o różnym stopniu trudności.
Druga cześć podjazdu na
Dlouhe Strane 1350m npm to dalsze 180m w pionie. Na tym podjeździe nie może być mowy o nudzie, panoramy zapierają dech w piersi, nagrodą jest zawsze zaskakujący zbiornik na szczycie góry.
Drugi podjazd na Petrovkę 1044m npm, rozdroże pomiędzy Cervenohorskim Sedlem a Pradzadem. Podjazd bardzo monotonny, zalesionym stokiem, dalej pojecahłem na Cervenohorske Sedlo. Główna droga w Sumperka jest zamknięta z czego co wyczytałem do 2017 roku, w tej chwili trwa wycinka drzew, a pewnie później usuną stary asfalt z zbudują drogę od podstaw.
Trzeci podjazd na Utulna Mates 1075m npm dał mi najbardziej w kość, dawało znać zmęczenie mięśni i bardzo strome podjazdy do Leśnego Baru. Bar świetnie zaopatrzony, ale Czesi w tym dniu przed telewizorami oglądali mistrzostwa świata w hokeju z Pradze. Zjadłem kanapkę, napiłem się czeskiego sikacza i dalej w drogę.
Powrót do Polski przez Przełęcz Piekło. Na tej wycieczce Garmin pokazał mi 2886m przewyższeń co jest moim rekordem. Przewyższenia po korekcji wysokości według satelity są dużo większe, ale one nie są dla mnie miarodajne.
Ostatnio jechałem Drogą Wieczność, teraz przyszła kolej na Drogę Stanisława. Na drodze zmiany, postawiono kilka tablic informacyjnych o florze i faunie. Ktoś oznakował nowe szlaki pomiędzy Pokrzywnem a Paszkowem, na białym tle zajączek, a drugi z grzybkiem. Szlaki biegną bardzo atrakcyjnymi terenami od Drogi Stanisława w kierunku Góry Borewicza, bardzo jestem ciekaw kto je wytyczył.
Zjazd z Huty pieszym szlakiem do Zalesia, do podjazdu ten szlak raczej się nie nadaje.
Powrót to szukanie nowych dróg i bezdroży, niestety zmrok uniemożliwił robienie zdjęć.
Kolejny wypad na moje ukochane bystrzyckie leśne drogi. W lasach bardzo sucho, spokojnie jeździ się po terenie.
Powrót polami gdzie Epik zadziwił mnie przy pokonywaniu przeszkód na polnej drodze rozrytej przez traktory.
W tym rowerze drzemie niesamowity potencjał.
Góry fascynowały mnie od dziecka, rowerem zaraziłem się kilkanaście lat temu, uwielbiam fotografować przyrodę. Na tym blogu staram się łączyć moje pasje.