Od dawna planowaliśmy w Leą wspólny wyjazd po tych wszystkich niefartach jakie nas w tym roku spotkały i w końcu nadszedł dzień w którym mogliśmy się spotkać na rowerze. Trasę zaplanowała Lea, dołączył Toomp i Merlin. Były to dla mnie Góry Suche jakich jeszcze nie znałem. Początek był zaskakujący, kiedy w Łomnicy skręciliśmy w boczną drogę w kierunku przeciwnym do tego, który zazwyczaj wybieram, a która nieoczekiwanie bardzo szybko zaprowadziła nas na Przełęcz Pod Spicakiem.
Z przełęczy kawałek szlakiem rowerowym, ale po chwili wjechaliśmy w przepyszny singielek czarnym szlakiem pieszym, który poprowadził nas na trawers Kostrzyny i Włostowej. Końcówka niesamowicie mocna, na której chyba tylko ja odpuściłem.
Po odpoczynku i pogaduchach w Andrzejówce przyszła pora na Turzynę i Skalne Bramy. Nie obyło się bez radosnej twórczości na którą sam przystałem czyli zjazd a właściwie zejście od ruin zamku Rogowiec czerwonym szlakiem pieszym.
Ostatnią atrakcją miał być Rybnicki Grzbiet z singlem, którego nie jestem fanem. Zawsze zastanawiałem co jest nad nim i tym razem miałem okazję sprawdzić bo wjechaliśmy, a raczej wprowadziliśmy rowery na Janowiec z którego roztaczała się niesamowita panorama gór Wałbrzyskich i Sowich.
Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek na 30km wycisnął ponad 1000m przewyższeń, ale można było się spodziewać, że z Emi lekko nie będzie. Dla tych którzy chcą powtórzyć trasę track, warto z niego skorzystać.
Wycieczka szlakiem wyznaczonym przez Salvina, zmodyfikowaną po drodze przez mnie dzięki czemu obaj poznaliśmy nowe drogi. Na początek zdobywamy trzy przełęcze: Droszkowską, Leszczynową i Jaworową. Terenowy podjazd z Droszkowa na Przełęcz Leszczynową nie jest łatwy, ale pomimo słabej kondycji udało mi się podjechać. Piękny bukowy las w okolicy Przełęczy Jaworowej jeszcze zielony, lato nie daje za wygraną.
Z przełęczy zjeżdżamy pieszym szlakiem czerwonym do Orłowca, który pamiętałem zupełnie inaczej. Na początku droga rozryta przez leśników, na końcu trochę luźnych kamieni, ale przejazd jest możliwy, polecam jako alternatywę nudnego zjazdu asfaltem.
Z Orłowca wybór jest oczywisty, prosta droga prowadzi nas na Borównową, gdzie wielu turystów wyleguje się w pięknym słoneczku, a właściciel budki dwoi się i troi szybko podając pyszne kiełbaski i zimne piwko - sielanka :)
Na Vysoky Kamen jedziemy kawałek granicznikiem, potem leśnym czeskim szlakiem i w końcu szlakiem pieszym, po drodze piękne widoki na jeziora Nyskie. Na Vysokim Kamenu jestem po raz pierwszy nie wiedziałem, że to taka rozległa formacja skalna.
Decydujemy nie podjeżdżać tą samą drogą, łączymy drogę zaproponowaną przez Selvina z terenowym szlakiem rowerowym, którym kiedyś jechałem i bardzo szybko przejeżdżamy na przełącz Lądecką. Do Kłodzka wracamy przez Lutynię i Marcinów (góry w okolicy Rogówka kuszą, ale na nie przyjdzie jeszcze czas).
Wycieczka w Góry Stołowe w towarzystwie Ani co zaowocowało maksymalnym tętnem 191 :) Początek to szybki przejazd Przez Polanicę, Szczytną i Łężyce do parkingu przez wjazdem do Błędnych Skał.
Po krótkiej przerwie pojechaliśmy Drogą Aleksandra do Bukowiny, gdzie zaczęła się główna atrakcja wycieczki, przejazd czeskim niebieskim szlakiem pod Borem i ostry zjazd żółtym szlakiem od Cvicnych Skal do Machovskej Lhoty. Knajpka U Lidmana jest już czynna, odnowiona i tętni życiem.
Z Machova pojechaliśmy dalej żółtym szlakiem pieszym do granicy i starą poniemiecką drogą do Pasterki. To najprostszy przejazd przez granicę w tej okolicy, omijający stromy podjazd pod Machovsky Kriz. Schronisko ominęliśmy bokiem podziwiając kamienne zwierzątka.
Fantastyczny drugi dzień spotkania bikestatsowiczów, tym razem bez roweru wystąpiłem w roli fotoreportera. Dziękuję Wam Kochani za możliwość spotkania się w górach.
Spotkanie z dawno nie widzianymi Anią i Bogdanem, pogaduchy przy ognisku, plany na lato, pyszne kiełbaski i piwko, jednym słowem fantastyczny wieczór :)
Po całonocnym biwaku przy ognisku pobudka o 4-tej rano i szybki przejazd na Skowronią Górę na wschód Słońca. Bardzo ciepła noc i poranek, piękny wschód słońca. Po nim powrót żółtym szlakiem pieszym do Kłodzka.
Tym razem chodziło o przejazd z jak największą ilością terenu przez Góry Bardzkie, Złote, Bialskie, Masyw Śnieżnika i Krowiarki. W wycieczce towarzyszył mi Toomp i Robson, w planach było przejście przez szczyt Śnieżnika, ale zabrakło nam na to czasu. Tak jak podczas ostatnich wycieczek, nie zabrakło nowych po raz pierwszy przejechanych dróg i ścieżek.
Na początku przejechaliśmy przez Przełęcze Łaszczową, Kłodzką i Jaworową do Lądka. Często jeżdżę tymi szlakami, więc nie robiłem dużo zdjęć.
Ze Stronia wjechaliśmy w piękne Góry Bialskie, przez Młynowiec na przełęcz Dział, Suchą i dalej do najwyżej położonego punktu na Dukcie nad Spławami. Stamtąd na dziko przeprawiliśmy się do granicy tuż pod Bruskiem 1124m npm.
Z Bruska przez Smrek Granicznik zjechaliśmy zielonym szlakiem pieszym (narciarska Pohadka) do Cisarskiej Boudy, a następnie szutrem do Paprska.
Z Paprska trasę poprowadziłem drogą, którą podpatrzyłem u Zibiego, narciarski szlak biegowy biegnący po czeskiej stronie granicy aż do przełęczy pod Rudawcem. Stamtąd przejechaliśmy wzdłuż granicy na Przełęcz Płoszczyna.
Z powodu wesela na Paprsku dopiero na Przełeczy Płoszczyna mogliśmy zjeść obiad. Zrobiło się późno, dlatego zrezygnowaliśmy ze zdobycia Śnieżnika. Zjechaliśmy po zaopatrzeniowe do Bolesławowa, zachód Słońca zastał nas na Przełęczy Puchaczówka, gdzie urządziliśmy ognisko przy którym w miłej atmosferze biwakowaliśmy aż do wschodu słońca. Dziękuję chłopaki za tą noc.
Pierwszy wypad z Robsonem, szwendanie się po drogach Gór Bystrzyckich. Przejazd Zieloną Drogą, Drogą Zbłąkanych Wędrowców, Piaszczystą Drogą i Wiecznością. Kolega ma bardzo silną nogę i nie boi się żadnego terenu, dodatkowo jest świetnie zorientowany w gąszczu leśnych dróg, liczę na dalszą współpracę w pokonywaniu trudnych szlaków.
Wycieczka zakończona ogniskiem, na którym dołączył do nas Feniks. Pogaduchy o wszystkim i o niczym potrwały do pierwszej w nocy.
Góry fascynowały mnie od dziecka, rowerem zaraziłem się kilkanaście lat temu, uwielbiam fotografować przyrodę. Na tym blogu staram się łączyć moje pasje.