Ostatni dzień naszego pobytu w Jesenikach, grupa nam trochę stopniała, ale za to wyszło słoneczko. W czwórkę postanowiliśmy zrealizować plan ostatniego dnia lekko go modyfikując. Rozpoczęliśmy od wjazdu, który zaproponował nam Greger - niebieskim szlakiem pieszym z Bella Pod Pradedem do Kamzici Skaly. To był bardzo miły szlak wspinający się szutrową drogą z pięknymi widokami na Keprnik i Serak.
Po wspięciu się na ponad 1000m nastąpił przejazd szczytami do Kristovo Louceni. Bardzo mi ten fragment przypominał Góry Bialskie, ale z lepszymi widokami.
Potem zjechaliśmy na obiad do Rejviz, a po obiedzie czerwonym szlakiem pieszym wjechaliśmy na Zloty Chlum (wcale nie było ciężko).
Od wieży zjechaliśmy niebieskim szlakiem pieszym zaproponowanym przez Anię do Certovy Kamen. Ten fragment wspominam najmniej sympatycznie, ale reszta ekipy bawiła się na kamieniach i korzeniach znakomicie.
Na końcu jeszcze krótki zjazd żółtym szlakiem pieszym do Jesenika i tak zakończyliśmy nasz czterodniowy wypad. Pozostaną nam wspomnienia i zdjęcia przypominające te cudowne dni.
Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna do zobaczenia na następnych wypadach.
Na drugi dzień w Jesenikach zaplanowałem ambitną trasę, której celem miał być wjazd na Dlouhe Strane. Niestety załamanie pogody pokrzyżowało nasze plany.
Na początek wśród mgieł terenem z Beli Pod Pradedem wjechaliśmy na Cervenohorske Sedlo.
Po chwili odpoczynku w schronisku padła propozycja zmiany lokalu i zagnieżdżeniu się na przeciwko, nie mam pojęcia dlaczego pojechaliśmy dalej. Wjechaliśmy w teren burzowy, zaczęło padać.
W Petrovce pożegnaliśmy się z Renatą i Grześkiem, którzy pojechali na Pradziada. Szkoda, że z nimi nie pojechaliśmy, najwyższy szczyt Jeseników był bardzo blisko.
Po zjeździe do Kout i rozpoczęciu podjazdu na Dlouhe Strane nastąpiło oberwanie chmury, spadł grad, a ja na miejsce schronienia wybrałem suche drzewo ;(
Pozostało zarządzenie odwrotu na obiad do Kout nad Destnou.
Po obiedzie 3 śmiałków postanowiło wyruszyć na szczyt Dlouhe Strane.
Ania, Zibi, Feniks i ja pojechaliśmy przez Premyslavskie Sedlo, Branną i Ostruzną do Jesenika. Temperatura spadła do 5 stopni, mokre nogi dawały się we znaki.
Wszyscy tego dojechaliśmy zdrowi i szczęśliwi i to trzeba uznać za największy sukces tego dnia :)
Pierwszy dzień majówki w Jesenikach zaczynamy od rozgrzewki czyli wjazdu z Jesenika przez Adolfowice na Obri Skaly 1088m npm.
Tym, których nie zaspokoiło zdobycie szczytu proponuję zjazd fragmentem pieszego żółtego szlaku na Serak. Zaspokaja to na jakiś czas głód adrenaliny.
Dalsza część drogi to przejazd kombinowany fragmentami szlaku dla narciarzy, niebieskiego szlaku pieszego, a od Bystrego Potoku klasyczny wjazd szutrem do rozdroża pomiędzy Keprnikem i Serakiem i dojazd drogą do Chaty Jiriho na Seraku.
Po krótkiej przerwie dalsza część planu, zjazd wzdłuż wyciągu do Ramzowej. Szukający wrażeń postanawiają zjechać czerwonym szlakiem pieszym do środkowej stacji wyciągu.
Niestety hak w rowerze Lei nie wytrzymuje spotkania z wrednym patykiem, po dłuższej przerwie pozostaje nam najkrótszą drogą sturlać się przez Ramzową do Jesenika.
Klimatyczny wypad z Feniksem na ognisko. Trochę się na początku opierał, bo temperatura w lasach poniżej 5 stopni, ale wypad udał się znakomicie. Miałeś rację Feniks, tak wcześnie nigdy nie rozpoczynaliśmy sezonu ogniskowego :)
Powrót w nocy wąskimi leśnymi ścieżkami nad Polanicą to był dopiero czad :D
Kolejny wypad z ekipą Bikestats zasiloną przez Arka i Gregera. Według wszystkich prognoz miało być słonecznie, niestety dzień rozpoczął się deszczem. Na szczęście Zibi zaplanował dla nas trasę podczas której zastanawialiśmy się jak przetrwać do końca, a deszcz był mało istotnym utrudnieniem. Pierwszą atrakcją było wejście z Lądka do ruin zamku Karpień.
Dzięki temu, że naszą drogę przecinał szlak rowerowy, mogłem z grupą tych, którzy wolą jeździć na rowerze zamiast go nosić, pojechać do Rozdroża Zamkowego. Z resztą grupy spotkaliśmy się przy ruinach zamku.
Dalsza trasa leśnymi drogami prowadziła na Przełęcz Gierałtowską.
Kawełek za przełęczą nastąpiła zmiana planów, ze względu na warunki i późną godzinę postanowiliśmy zrezygnować ze zjazdu do Javornika i pojechaliśmy przez Zalesi na obiad do Travnej :)))
Na przełęcz Lądecką dotarliśmy o 17-tej. Tylko niezniszczalny Toomp miał jeszcze energię, żeby zaatakować szczyt Borówkowej.
Potem nastąpił szybki zjazd do Lądka i rajd z Leą na pociąg, tym razem na stację przybyliśmy kilkanaście minut przed pociągiem.
Podczas tej wycieczki atrakcyjny przejazd zaplanował nam Cerber.Były mocne terenowe podjazdy i atrakcyjne zjazdy pieszymi szlakami. Zabrakło nam czasu, żeby zrealizować całą zaplanowaną trasę, dlatego postanowiłem, że powtórzę ją latem, kiedy dni będą dłuższe.
Zaczęliśmy od dojazdu z Anią i Bogdanem na miejsce spotkania w Kudowie. Wybraliśmy drogę przez Łężyce i Lisią Przełęcz, do Kudowy zjechaliśmy drogą stu zakrętów.
Szybko przemknęliśmy przez Kudowę, Czermną i Nachod. Tam rozpoczął się bardzo mocny podjazd czerwonym szlakiem do Jiraskowej Chaty. Nagrodą za wjazd był zimny Primator.
Z Jiraskovej Chaty zjechaliśmy bardzo atrakcyjnym czerwonym pieszym szlakiem przez Jizbice do Pekla.
Z Pelka pojechaliśmy asfaltowym podjazdem do Ceska Cermna, a potem zółtym szlakiem pieszym do Novego Hradka. Było na tej trasie kilka ciężkich terenowych podjazdów i nie obyło się bez podprowadzania rowerów.
Z Novego Hradka Pojachałęm z dwiema Aniami skrótem do Olesnice, gdzie w zameczku przy piwku i kawce poczekaliśmy na resztę, która przed obiadem postanowiła zaliczyć parę stromych podjazdów :)
Z Olesnice pojechaliśmy terenem, którego nie znałem, przez Taszów, a potem na dziko beż żadnego szlaku do Borovej.
W Borovej, żeby zdążyć na pociąg z Kudowy musieliśmy rozstać się z ekipą, która pojechała niebieskim szlakiem pieszym nad wąwozem Piekło. Z Bogdanej i Anią zjechałęm przez Ceską Cermną i Brzozowie do Kudowy.
Brakowało nam na tej wycieczce Feniksa i Zibiego, z którymi spotkamy się za tydzień na Borówkowej. Dziękuję Bogdan za fantastyczną trasę, atrakcji było tak dużo, że warto ją powtórzyć kiedy dni będą dłuższe i zrobi się cieplej.
Góry fascynowały mnie od dziecka, rowerem zaraziłem się kilkanaście lat temu, uwielbiam fotografować przyrodę. Na tym blogu staram się łączyć moje pasje.