Wpisy archiwalne w kategorii

BS club

Dystans całkowity:1624.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:102:39
Średnia prędkość:15.82 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Suma podjazdów:29500 m
Maks. tętno maksymalne:188 (98 %)
Maks. tętno średnie:152 (79 %)
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:85.47 km i 5h 24m
Więcej statystyk

Jesienne Góry Stołowe

Sobota, 26 października 2013 · Komentarze(11)
Uczestnicy
Przepiękne, słoneczne żółto-brązowe Góry Stołowe ze znakomitą ekipą bikestats oznaczało tylko jedno - cudownie przeżyty dzień :)))

Zaczęliśmy od dojazdu przez Złotno i Przełęcz Lisią na miejsce spotkania z Anią i Bogdanem, przy wjeździe do Błędnych Skał.




Dalsza trasa prowadziła przez Bukowinę Kłodzką i piękną łąkę do Machova.





Po krótkiej przerwie z Karkonosem ruszyliśmy ostro pod górkę, Ania z wrażenia wywaliła jęzor. Polnymi drogami przejechaliśmy do Slavny nad Suchym Dolem.




Na obiad było jeszcze za wcześnie, dlatego postanowiliśmy powałęsać się po okolicznych skałkach.





Obiadek dostaliśmy dopiero w Hlavnow, ale było warto nadłożyć drogi - jedzenie bardzo dobre i tanie, obsługa profesjonalna i miła. Powrót przez Machovsky Kriz do Pasterki.




Dalszy ciąg to przejazd tajemniczym lasem do Batorówka, gdzie dotarliśmy już po zmroku. Dziękuję wszystkim za ten dzień :)



>>> Przebieg trasy <<<

Jesienne Góry Bystrzyckie

Sobota, 19 października 2013 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Wypad po znanych i nieznanych drogach Gór Bystrzyckich. Towarzyszyły mi dwie Anie na Lycanach i Bogdan.

W góry bystrzyckie wjechaliśmy przy "Metalowcu" w Szczytnej. Pomimo długiego i wcale nie lekkiego podjazdu nikt się nie skarżył. Bukowy las przez który przejechaliśmy był naszą nagrodą za trudy.





Dojechaliśmy do Zielonej Drogi nad Pokrzywnem i nią do Wieczności. Jak co roku zachwyciły mnie na niej żółte modrzewie.





W Hucie krótka przerwa na jedzenie, po którym czekał nas zjazd do Wójtowic.



Po zjeździe kolejny długi podjazd z Mostowic do Spalonej.




Po obiedzie w Schroniku powrót lasami do Szczytnej. Tak kręciłem po leśnych nieoznakowanych drogach, że nikt nie wiedział gdzie jesteśmy. Na końcu czekał nas fantastyczny zjazd ze Zbójnickiej Góry do Bobrownik.




Dziękuję za fantastyczny dzień.
>>> Przebieg trasy <<<

Żmijowiec i Krowiarki

Sobota, 28 września 2013 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Zatęskniłem za Skowronią Górą, zastanawiając się jak na nią wjechać przypomniałem sobie o Żmijowcu. Do wycieczki dołączyli Ania, Feniks i Zibi, w takim składzie ten dzień musiał stać się kolejnym wyjątkowym :D


Czerwony szlak rowerowy z Międzygórza do Schroniska pod Śnieżnikiem.




W schronisku Opat wyszedł, za to Benedykt rządzi :)))



Żmijowiec - po prostu cudnie.





Skowronia Góra - kto na niej był ten wie, że jest magiczna.





Nie obyło się też bez ogniska, kiełbasek i grzanego piwa.



Powrót przez lasy po zmroku, jak zawsze dostarczył mi wielu emocji, dziękuję Wam za fantastyczny wypad.





>>> Przebieg trasy <<<

Podjazd w liczbach:
SCHRONISKO POD ŚNIEŻNIKIEM z Międzygórza.
dystans - 8,9km
średnie nachylenie - 6,7%
maksymalne nachylenie - 17,0%
wzrost wysokości - 638m
spadek wysokości - 0m

Tour de Głuszyca na lajcie

Sobota, 24 sierpnia 2013 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Dzisiejszą trasę zaplanowała Lea, do ekipy dołączyli Merlin i Ra. Trasa prowadziła w 90% terenowym szlakiem MTB wokół Głuszycy. Każdy mógł na niej znaleźć dla siebie coś interesującego: szutrowe drogi, leśne dukty, singielek na rybnickim grzbiecie, kilka stromych terenowych podjazdów i szybkie zjazdy. Pomimo tego, że trasa nie była łatwa, dzięki atmosferze i kilku chwilom błogiego lenistwa, nie czuło się trudów jazdy.

Spotkaliśmy się o 7.30 w Głuszycy Górnej, ktoś chwilę przed nami skończył imprezę


Pierwszy mocny asfaltowy podjazd w Sierpnicy wszyscy pokonali z uśmiechem, znalazła się chwila na zabawę na sianie.



Za przełączą Marcową pierwszy stromy kamienisty zjazd, przy Cisarskich Skałach trochę lansu na facebooka ;)




Kawałek dalej po na stromym zjeździe Ra i Merlin fundują nam chwilę odpoczynku.



Singla na Rybnickim Grzbiecie nie trzeba reklamować, tym razem dzięki podstępowi Lei i Merlina, którzy siedzieli mi na kole, pierwszy raz przejechałem go prawie w całości :)




Podjazd pod zamek Rogowiec, wcześniej nie wspominałem go miło, ale tym razem poszedł nam sprawnie, z krótkim odpoczynkiem na kanapkę i banana.




Podjazd na Turzynę dla mnie tym razem jest zbyt trudny. Lea uśmiecha się, bo odblokowaliśmy jej przedni hamulec i znów może pokazać na co ją stać.



Andrzejówka :D



Po dłuższej chwili pora na wjazd na Waligórę.



Rozdroże pod Spicakiem, postanawiamy nie komplikować sobie trasy "Wariantem Toompa", dzięki czemu czeka nas piękna panoramka objechanej do okoła Głuszycy.



W Janovickach ostatnia chwila na wspólne pogaduchy, potem szybki powrót do domu podczas którego Merlin pokazał mi boczne drogi Tłumaczowa i Ścinawki.


Kilka panoram z wycieczki.




Dzięki temu wypadowi znów poczułem ogromną frajdę z jazdy na rowerze - DZIĘKI :)))

>>> Przebieg trasy <<<

Broumovsko z wariatami

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Kolejny wypad z bikestatsową ekipą zaplanował Bogdan, dlatego pojechałem bez stresu o to czy dotrzemy na miejsce i zdążymy na czas. Trasa okazała się wymagająca, sam nigdy bym takiej nie wymyślił. Było fantastycznie pomimo tego, że kamienie i korzenie dały mi popalić, przez co z roweru musiałem schodzić częściej niż inni.

W ekipą spotykamy się w Karłowie, Bogdan, Emi i Toomp mają już za sobą terenowy podjazd, my przyjechaliśmy wygodnym praskim traktem.



Przejazd do Pasterki kamienistą drogą biegnącą pod Szczelińcem i piękną łąką, którą jechałem po raz pierwszy.



Popas w Pasterce, dzięki któremu z minuty na minutę oddala się godzina naszego obiadu, opatowski kwasnicak rządzi :D


Z Pasterki pojechaliśmy wzdłuż łąki, a potem wjeżdżamy w piękną leśną ścieżkę, to dla mnie kolejna nowość tego dnia.



Dalsza droga prowadziła przez Machovski Kriz do Panu Kriza. Nigdy nie polubię tych trzech hopek po drodze, ale reszta ekipy świetnie się na nich bawiła.




Bozanovsky Spicak, tym razem też nie możemy przepuścić tej górze :)




Pierwszy ekscytujący zjazd..




... i pierwsze ofiary.



To był tylko wstęp do tego co przygotował dla nas Bogdan :]




Nie obyło się bez kolejnych wypadków. Feniks mignął mi za zakrętem, potem usłyszałem huk - na szczęście rower był cały, Feniks chyba też :>



W Americe odbyło się porównanie kto ma większą bubę. Zwycięzca wygrał kufel z kwaśnicą :D



Żeby nie było nudno, nie obyło się bez łatania dętek.



Pomimo sprzeciwu panów na walcach drogowych, postanowiliśmy sprawdzić temperaturę topnienia opon rowerowych jeżdżąc po asfalcie kładzionym pomiędzy Broumovem a Policami.



Kolejna atrakcja do wjazd niebieskim szlakiem pieszym i fragmentami rowerowego na Honski Spicak. Nie wiem dlaczego, ale ten las wydawał mi się ciemny i ponury.



W tym momencie Tomek zjadał swoje ostatnie zapasy, a ja we wzroku innych odczytałem, że mogę być następnym do zjedzenia, dlatego postanowiłem z Feniksem zjechać do Machovskej Lhoty skrótem.


W knajpce u Lindmana zjedliśmy obiad, ale nie ma właściwie o czym opowiadać, bo następnym razem tam nas nie obsłużą.

Pełna relacja z wypadu na blogu Zibiego
Więcej zdjęć z tego wypadu w mojej galerii (link na górze strony).

>>> Przebieg trasy <<<

Orlica i Destna z mocarzami

Sobota, 10 sierpnia 2013 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Kolejny wypad z fantastyczną ekipą bikestatsową, podczas którego działo się bardzo wiele: był wiosenny deszczyk, letnie słoneczko, jesienna melancholia (dziękuję Emi :), dużo uśmiechów i śmiechu, czyli wypad na 102 :)

Kilka zdjęć, tym razem bez opisu, mam nadzieję, że oddadzą klimat tej wycieczki.










>>> Przebieg trasy <<<

Bromovsko z mocną ekipą

Sobota, 3 sierpnia 2013 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Wiedząc na co stać ekipę bikestatsową i pamiętając z jaką zawziętością pokonują żmudne podjazdy i kamieniste zjazdy postanowiłem zaplanować terenowy rajd przez Broumovsko i Adrspasko-Teplicke Skaly. Pomimo bardzo wysokiej temperatury dochodzącej do 38 stopni i długiej trasy z wieloma stromymi podjazdami nikt się nie skarżył i wszyscy zadowoleni dotarliśmy do domów.

Pierwszy mocniejszy podjazd ze Szczytnej do Karłowa, słońce zaczęło grzać, na szczęście były strumyki z zimną, rześką wodą.



W schronisku Pasterka mogliśmy chwilę odetchnąć delektując się zimnym kwaśnicowym Opatem.


Szlaku z Pasterki do Machovskego Kriza w pierwszej chwili nie poznałem, bo wycieli na nim sporo drzew. Dzięki temu odsłoniły się skałki, które wcześniej były ukryte pomiędzy drzewami.



Machosky Kriz, Zybi tak ambitnie przycisnął na początku podjazdu, że urwał i wykrzywił łańcuch XT.



Merlin obiecał mi kiedyś, że pokaże jak wjeżdża się po luźnych kamieniach i piasku nad Machovsky Kriz. Najpierw udało się to Ra, który użył sposobu prawie zderzając się przy tym z drzewem, a potem Merlinowi,który bez partonu jadać środkiem i młynkując zmłócił luźne kamienie.




Nie obyło się też bez zjazdów, na których królowała Lea i Merlin, który przemknął tak szybko, że ciężko go było uchwycić.




Udało nam się wjechać na Bozanovskiego Spicaka, z którego doskonale widać Szczeliniec Wielki i Mały.




Następny szczyt do zdobycia to Ostras, ale wcześniej chwila przerwy na uzupełnienie płynów :)



Na Ostrasu rowerem byłem po raz pierwszy, przy szybkim zjeździe szlak uniknął nam na którymś z zakrętów. Dzięki temu zaliczyliśmy ostry zjazd łąką i trafiliśmy na obóz czeskich skautów.




Dalej pojechaliśmy terenem do Jiraskovych Skal. Ten szlak był dla mnie zupełnie nieznany, niezbyt trudny, ale podczas upału dał mi się mocno we znaki. W zamku Bischofstein czekała na nas nagroda - pyszny obiadek i czeskie zimne piwko, a dla najodważniejszych pływanie w jeziorku.




Po sjeście kolejne atrakcje, objazd Adrspasko - Teplickich Skal, czyli na zmianę w górę i w dół. Nie przypuszczałem, że zrobimy tą trasę w tak krótkim czasie.




Teplice nad Metui, dziewczyny postanowiły ożywić kamienny posąg i prawie im się to udało :)


Kolejny rok w którym w czasie wakacji Czesi remontują ważną w tym rejonie drogę z Broumova do Polic - nigdy nie przestanę się temu dziwić.


W Americe czuję się już prawie jak w domu, trafiamy tu na imprezę, którą ciężko nam było opuścić.



Po drodze Zybi łapie kapcia, co pozwoliło nam złapać oddech podczas nocnego rajdu przez wioseczki w okolicy Kłodzka.


Dziękuję wszystkim za fantastyczny dzień :)

>>> Przebieg trasy <<<

Masyw z ekipą wymiataczy

Niedziela, 14 lipca 2013 · Komentarze(15)
Uczestnicy
Kiedy zaproponowałem ekipie wypad na Śnieżnik, wszyscy chętnie przyjęli zaproszenie - nie przypuszczali, że tym razem zaplanowałem coś naprawdę mocnego :P

Zaczęło się niewinnie, od dojazdu do Międzygórza...


..ale nad górami zbierały się chmury.


W Międzygórzu krótki popas, ciężko było ocenić co lepsze lody czy piwo :D



Dalej żarty się skończyły, postanowiliśmy sprawdzić, czy żółtym szlakiem pieszym da się podjechać w stronę Śnieżnika.




Na górze Feniks załapał pierwszego kapcia, wszyscy odetchnęli z ulgą, że mogą chwilę odpocząć.



Chwila szybko minęła, a dalej zaczęło się to co tygryski lubią najbardziej, czyli podJAZDY :)



Była też nagroda, czyli popas na Przełęczy Puchacza.


Toomp, Cerber i Merlin wybrali inną nagrodę - bonusowy podjazd i zjazd granicznikiem, którym nie da się zjechać.


Dalsza część trasy to ciągłe zagadki - da się tędy zjechać czy nie?




Ręka do góry, komu się to udało?


Dalsza część trasy prowadzi trawersem Mokrego Hrbetu




Następny postój funduje nam Merlin (awaria przedniego napędu)


'Złota rączka' przy pomocy kluczy od domu Lei pomaga naprawić rower i po chwili możemy jechać dalej.




Podbelka - chwila nieuwagi i grupa postanawia wytyczyć własny szlak, fotografuję zastanawiając się, jak dałem wprowadzić się w te... jagodniki.


Po drodze przekonujemy Tomka, że zimne piwo jest lepsze od zdobycia wysokiego szczytu.


Potem następuje cudowny zjazd asfaltem nad przepaścią. Marzę o wypróbowaniu tego podjazdu w przeciwnym kierunku.


Następny przystanek zapewnia nam po raz drugi dętka w przednim kole Feniksa, szalony Fred nie wytrzymał ciśnienia. Na pytania Ani, czy daleko do schroniska odpowiadam niewyraźnie, ekipa postanawia sprawdzić moją wersję z papierową mapą.


W końcu docieramy do Navrsi, każdy może się napić i najeść.



Dalsza droga to bajka, czyli znów pod górę :P


Granicę z Polską przekraczamy na dziko.


Po tym co dziś przeszliśmy, ostatni zjazd kamienistym szlakiem nie robi już wrażenia na nikim.


Do Kłodzka dziewczyny pociągnęły nas tak mocno, że napić mogliśmy się dopiero przy samochodach.


DZIĘKI :))))

>>> Przebieg trasy - może ktoś się odważy przejechać <<<

Sowie na maXsa

Sobota, 6 lipca 2013 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Kiedyś mieliśmy plan przejechania gór Sowich czerwonym szlakiem pieszym, ale z powodu pogody nie doszedł do skutku. Dlatego ucieszyłem się, kiedy Merlin rzucił hasło 'Sowie'. Tym razem do paczki dołączyła wojownicza Lea i 'dzik' Toomp, który nie odpuścił ani metra podjazdu. Bardzo byłem ciekaw podjazdu z Rzeczki pod Orła, niestety pomimo motywujących wyzwisk Lei zabrakło mi kilku metrów na asfalcie do jego zaliczenia. Sowa, Kalenica, Przelęcz Jugowska to ogromna radość jazdy w typowo górskim terenie. Od przełęczy Woliborskiej irytowały mnie krótkie ale strome i bardzo częste podjazdy pomiędzy zjazdami ale widziałem, że koledzy bawili się na nich doskonale :)

Spotkanie w Głuszycy - z radości wykonujemy taniec robotów.


Jedziemy żółtym szlakiem rowerowym w okolicy Osówki, dla każdego z nas to nieznany szlak.



Podjazd z Rzeczki pod Orła z maksymalnym nachyleniem 24% i czwartym miejscem na liście Genetyka (dwa pierwsze wjechałem a tego nie).


Wielka Sowa w wydaniu women...


...i men.


W Sowich było dziś bardzo nastrojowo.




Kalenica - raz z przodu, raz z tyłu, ale zawsze do przodu :)





Dalej miało być prościej...




Przełęcz Woliborska, gdzie musieliśmy pożegnać się z Leą.


Lea pojechała asfaltem, a my cały czas góra, dół, góra, dół...



W Srebnej Górze pożegnaliśmy się z Toompem, wróciliśmy przez Przełecz Wilczą, skąd Merlin pojechał do domu, a ja przez Podtynie do Kłodzka.



>>> Przebieg trasy <<<

Trutnov

Sobota, 29 czerwca 2013 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Przyszedł czas na realizację zaplanowanej wycieczki do Trutnova. Przemyślałem komentarz Piotera, który sugerował, że chcę wykończyć współtowarzyszy trudnymi trasami i zmodyfikowałem plan. Pojechaliśmy szynobusem do Głuszycy i w Łomnicy spotkaliśmy się z Leą, która przyjechała ze Świdnicy i Cerberem, który od rana zrobił niezłą trasę z Kudowy. Razem przejechaliśmy przez Góry Kamienne, Krucze do Lubawki i dalej do Trutnova.

Czekając na Cerbera trafiamy na stylową knajpkę w Łomnicy, Lea postanawia się poopalać, Feniks bujał w obłokach, a ja zastanawiałem się jak zmobilizować towarzystwo do jazdy ;)



Góry Kamienne, strome podjazdy i szybkie zjazdy, czyli to co tygryski lubią najbardziej.




Mieroszów - pamiątkowe zdjęcie, przejazd przez granicę - kolejne zdjęcie, Przełęcz Chełmska - Lea ma już dość słodkich minek :P




Góry Krucze przejechaliśmy łatwiejszym szlakiem, ale na pewno wrócimy tu na 'granicznik'.





Łaciata krowa w Lubawce, niestety musimy pożegnać Leę, która wraca do domu.


Droga nad Trutnovem i stary rynek.




Do Kudowy dojeżdżamy o zachodzie słońca.



Powrót do Kłodzka nocą przez Gołaczów przy latarkach miał niesamowity klimat. Do domów dotarliśmy po północy - znów będzie co wspominać :)


>>> Przebieg trasy <<<