Wpisy archiwalne w kategorii

Mini 0-50km

Dystans całkowity:4076.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:262:27
Średnia prędkość:15.53 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Suma podjazdów:49742 m
Maks. tętno maksymalne:191 (99 %)
Maks. tętno średnie:154 (80 %)
Liczba aktywności:112
Średnio na aktywność:36.39 km i 2h 20m
Więcej statystyk

Batorówek

Niedziela, 1 grudnia 2013 · Komentarze(11)
Dzisiaj pojechałem sprawdzić, czy w górach rzeczywiście jest śnieg i jak się po nim jeździ. Przednie koło z Rocket Ronem tańczło na zaśnieżonej drodze w Batorówku, tylny Albert trzymał się dobrze. Zimno na zjazdach pomimo temperatury powyżej zera.



Serak z Anią

Sobota, 16 listopada 2013 · Komentarze(10)
Uczestnicy
Kolejny wypad z Anią w Jeseniky, tym razem naszym celem był Serak (1351m n.p.m) i Obri Skaly. Keprnik, Serak i Vozka mają w sobie moc, która przyciąga mnie do nich co jakiś czas. Niestety z tych trzech szczytów tylko Serak jest dostępny dla rowerzystów.

Samochód zostawiliśmy w Jeseniku, od Bela pod Pradedem rozpoczął się długi podjazd najpierw asfaltem, a potem szutrem (odległość 10,5km, wzrost wysokości 820m, średnie nachylenie 8%, maksymalne nachylenie 21%).





Przed obiadem w schronisku postanowiliśmy zwiedzić okolice szczytu. Z jednej strony rozpościerała się panorama na Masyw Śnieżnika (drugie zdjęcie), w drugiej na Jeseniki (czwarte zdjęcie).





Miałem trzy warianty powrotu z Seraka, wybraliśmy najciekawszy zjeżdżając na dziko drogą wzdłuż wyciągu do Ramzowej.




Z Ramzowej rozpoczęliśmy kolejny podjazd tego dnia na Obri Skaly. Zaskoczyła nas stroma końcówka podjazdu (odległość 2,4km, wzrost wysokości 290m, średnie nachylenie 9,6%, maksymalne nachylenie 22,3%). Najbardziej nachylony fragment to droga pod górę na ostatnim zdjęciu.




Obri Skaly, to kolejne piękne miejsce warte odwiedzenia.




Temperatura podczas wypadu wynosiła 3-4 stopnie, co dało nam w kość przy zjeździe do Jesenika. Mimo to wypad był fantastyczny, dziękuję Aniu za towarzystwo.


>>> Przebieg trasy <<<

Susina

Piątek, 1 listopada 2013 · Komentarze(5)
Objechałem wszystkie pasma górskie wkoło Kłodzka przez zimą. W poszukiwaniu celu pomyślałem o drodze, która wije się nad przepaścią, a którą miałem okazję przejechać po raz pierwszy z ekipą bikestats. Wówczas to był bardzo szybki zjazd z Podbelki, ekipa za plecami powodowała, że nie zaryzykowałem hamowania i przystanku na zdobienie zdjęć. Tym razem postanowiłem przejechać całą asfaltową drogę z Vysokych Zibridovic aż na Susinę 1321mnpm, najwyżej położony szczyt masywu leżący po czeskiej stronie.

Od początku droga bardzo mi się podobała, jesień dodała jej jeszcze więcej uroku.



Czym wyżej, tym piękniejsze widoki. Odsłonił się widok na Mokry Hrbet i drogę trawersującą jego zbocze, którą wracałem z Susiny.



Przed Mokrinami skończył się asfalt, dalej prowadziła szutrowa droga, przechodząca w polną ścieżkę. Na szczyt wąską ścieżką prowadził czerwony szlak pieszym, przez 500m musiałem poprowadzić rower.




Szczyt Susiny.


Droga powrotna, na drugim zdjęciu droga prowadząca w okolice Podbelki.



Z Susiny pojechałem szlakiem narciarskim trawersującym zbocze Mokrego Hrbetu. Na pierwszym zdjęciu widać drogę, którą jechałem na szczyt.



Szlakiem dojechałem do "U Sedmi Cest", pogoda dopisywała dlatego postanowiłem wydłużyć sobie drogę jadąc przez "Pod Babusi". Dzięki temu odkryłem kolejną piękną drogę ostro zjeżdżającą do Sklene.



Zmieniając szlaki dotarłem nad piękną wioskę Vojtiskov, a potem kolejną bardzo wysoko położoną osadę Vysoka.



Po czeskiej stronie masywy Śnieżnika jest bardzo dużo dróg idealnych do jazdy na rowerze i dla narciaży biegowych. Widoki z nich są przepiękne, a góry wydają się dużo bardziej rozległe i dzikie niż po polskiej stronie, dlatego zachęcam wszystkich do wybrania się w tamte rejony.

>>> Przebieg trasy <<<

Karkonosze na maxa pt.3

Niedziela, 8 września 2013 · Komentarze(1)
Na trzeci dzień pobytu w czeskich Karkonoszach zaplanowałem wjazd na Cerną Horę, na której nigdy wcześniej nie byłem. Jej szczyt leży na wysokości 1299m n.p.m. to niewiele w porównaniu z wysokościami zdobywanymi w ciągu dwóch pierwszych dni mojego pobytu w Karkonoszach, dlatego postanowiłem wjechać na niego dwa razy. Okazało się, że z obu stron góry czekały na mnie naprawdę mocno wypiętrzone drogi z nachyleniem sięgającym 20% >>> profil podjazdu

Ciekawie zaczęło się od samego początku w Janske Lazne, kiedy asfaltowy podjazd zaczął podrywać mi przednie koło do góry :)




Mimo sporego nachylenia podjazd nie był długi i monotonny, dlatego dość szybko wjechałem na szczyt.



Ze szczytu zjechałem szlakiem 1B do Kolinskiej Boudy, jego fragment jest tak mocno pochylony, że musiałem sprowadzać rower.




Po pysznym obiadku przyszedł czas na zdobycie góry od drugiej strony. Po drodze towarzyszył mi widok zdobytego wczoraj Modrego Sedla.




Tym razem na szczycie było mniej ludzi, a na mnie czekała ostatnia atrakcja tego dnia - bardzo długi i osty zjazd do Janskie Lazne.



>>> Przebieg trasy <<<

Podjazd w liczbach
CERNA HORA z Janske Lazne.
dystans - 8,8km
średnie nachylenie - 7,8%
maksymalne nachylenie - 23,5%
wzrost wysokości - 645m
spadek wysokości - 13m

To były fantastyczne trzy dni spędzone w moim malutkim prywatnym raju :D

TRANSALP 8/9 Spieler - Kreuzjoch - Stoanerne Mandln

Sobota, 27 lipca 2013 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Tego dnia wjechaliśmy i przejechaliśmy pasmem kilku dwutysięczników: Spieler, Kreuzjoch i kamienistego Stoanerne Mandln. Wąskie ścieżki, których nachylenie było tak duże, że często poddawałem się i podprowadzałem rower. W około przepiękne panoramy szczytów wyższych pasm alpejskich.

Dojazd do schroniska Ottenbacher Alm najpierw bardzo wyczerpującym podjazdem asfaltowym, a później przyjemnym terenem.




Od schroniska zaczyna się piękny trawers w kierunku doliny z cudownym widokiem na okoliczne szczyty.





Niestety dolinę i jej ścieżki mijamy bokiem, naszym celem jest Spieler 2076m n.p.m.





Ze szczytu krótki zjazd na przełęcz i podjazd na kolejny Kreuzjoch 2084m n.p.m.





Trzecim z kolei szczytem jest Stoanerne Mardln 2003m n.p.m. który postanawiam zdobyć wbiegając na niego, tylko Bogdan nie daje za wygraną i nie schodzi z roweru.





Dalej czekał nas terenowy zjazd, podczas którego hamulce rozgrzewały się do czerwoności.




Miejscem ostatniego noclegu we Włoszech jest komfortowy pensjonat Roderer w miejscowości Meltina.



Kilka panoram z ósmego dnia wyprawy.





>>> Przebieg trasy <<<

TRANSALP 7/9 Chiusa Klausen-Sarentino

Piątek, 26 lipca 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Szczyt Ritter Horn zdobyliśmy wczoraj, tego dnia pozostał nam przejazd z Chiusa Klausen do Sarentino.

Zaczeliśmy od narady przy schronisku Gasser Hutte, początek drogi to wygodne szutry.





Po drodze odwiedziliśmy schronisko Stoffl Hutte, w oddaliwidać szczyt zdobyty wczoraj. W schronisku jedzonko i narada przy schroniskowej mapie (tego fragmentu nie mieliśmy).





Dalszy ciąg wygodnej włóczęgi górskimi szutrami.





Później zrobiło się ciekawiej, drogi stały się wąskimi ścieżkami, które przypominały mi singielki znane z naszych Sudetów.





Sarentino i kolejna pyszna włoska pizza :)





Panoramki sprzed dwóch schronisk.



>>> Przebieg trasy <<<

TRANSALP 4/9 Przełęcz Passo Poma

Wtorek, 23 lipca 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
To był najbardziej widowiskowy dzień całego alpejskiego wypadu. Wjechaliśmy w Dolomity, przejechaliśmy przez Park Narodowy Puez-Odle, wjechaliśmy fantastyczną drogą wyciętą w skale nad przepaścią do schroniska Rifugio Genova na przełęczy Passo Poma 2340m n.p.m.

Na początku skróciliśmy sobie uciążliwy asfaltowy podjazd wjeżdżając z Brixen w stronę Plose, dzięki temu bardzo szybko znaleźliśmy się blisko monumentalnych szczytów Dolomitów.


Na stromym zjeździe Janek złapał gumę, chwilę później Bogdan w obu kołach, dzięki temu mogliśmy dłużej podziwiać cudowną panoramę wioski Sant Maddalena w dolinie Val di Funes.




Dojeżdżamy do pierwszego schroniska tego dnia Malga Zannes, od tego momentu widoki zapierają dech w piersi.





Naszym celem nie były wygodne ścieżki biegnące w dolinie, ale schronisko Rifugio Genova (Schluter-Hutte) położone na skarpie 2306m n.p.m.







Po chwili oddechu wjeżdzamy na przełęcz Passo Poma 2340m n.p.m., gdzie witają nas wszechobecne wysokogórskie krowy.




Dalsza część drogi to singielki trawersujące zbocza gór, ciężko mi było skupić się na drodze, przy tak pięknych widokach w około.





Na dole jeszcze jedna pechowa dętka, przez mały kawałek drutu i szczęśliwie docieramy do miejsca kolejnego noclegu San Martino in Badia.




Kilka ciekawszych panoram.





>>> Przebieg trasy <<<

TRANSALP 2/9 Przełęcz Gaiseljoch

Niedziela, 21 lipca 2013 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Na drugi dzień Tomek zaplanował prowadzący stromym trawersem wjazd na przełęcz Gaiseljoch 2292m n.p.m.

Rano szybko się zebraliśmy opuszczając Weerberg z pięknymi panoramami w tle.



Dość szybko docieramy do schroniska Weidener Hutte, skąd zaczyna się zasadniczy podjazd z prawie 500m przewyższeniem.



Ścieżka nie była trudna technicznie, dzięki czemu prawie cały czas jechałem. Malowniczy trawers bardzo przypominał mi tatrzańskie widoki.




Z przełęczy rozpościerał się porażający widok na alpejskie szczyty. Tak wysoko na rowerze wjechałem pierwszy raz w życiu.




Gorszy okazał się zjazd z przełęczy, który bezlitośnie ujawnił braki w moich umiejętnościach.




Na szczęście górska kamienista ścieżka szybko przeszła w szutrową drogę i zjazd stał się przyjemny. Zanim to nastąpiło Tomek złapał dwa kapcie, a rawka jego koła okazała się mocno pokrzywiona.




Zjazd był naprawdę długi, hamulce grzały się niemiłosiernie.




Dotarliśmy do Finkenberg, miejsca naszego drugiego noclegu.




Panoramy z drugiego dnia.




>>> Przebieg trasy <<<

TRANSALP 1/9 Jenbach - Weerberg

Sobota, 20 lipca 2013 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Pierwszy etap transalpu zaplanowanego przez Tomka prowadził z Jenbach do Weerberg. W Jenbach przywitało nas piękne słońce, dlatego pomimo nocy spędzonej w samochodzie błyskawicznie przebraliśmy się, połknęliśmy kanapki i szybko ruszyliśmy w góry. Po wyjechaniu z miasta zaczęliśmy mocny szutrowy podjazd z nachyleniem do 23%, na krótkim odcinku szybko nabieramy wysokości, pokazują się pierwsze panoramy alpejskich szczytów.


Na górze droga wypłaszacza się, z trawersu rozpośerały się piękne widoki na dolinę.




Dalej zjechaliśmy do Fugen, gdzie postanowiliśmy skrócić trasę wjeżdżając w górę wyciągiem.




Końcówkę podjazdu na szczyt Spieljoch pokonujemy na rowerach. Radość ze zdobycia pierwszego alpejskiego szczytu była wielka.



Dalsza cześć drogi zapowiadała się wyśmienicie, dopóki koledzy nie postanowili wypróbować przejazdu ścieżką trawersującą strome zbocze.




W końcu dotarliśmy do cywilizowanego miejsca wypasu krów i zmotoryzowanych turystów.



Potem nastąpił szybki zjazd po szutrach i asfaltach do malowniczo położonej wioski Weerberg - pierwszego miejsca naszego noclegu.



Kilka zdjęć panoramicznych z pierwszego dnia.




>>> Przebieg trasy <<<