Wpisy archiwalne w kategorii

W intymności

Dystans całkowity:12856.66 km (w terenie 80.00 km; 0.62%)
Czas w ruchu:795:22
Średnia prędkość:16.16 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:99617 m
Maks. tętno maksymalne:193 (101 %)
Maks. tętno średnie:417 (218 %)
Suma kalorii:1787 kcal
Liczba aktywności:188
Średnio na aktywność:68.39 km i 4h 13m
Więcej statystyk

Susina

Piątek, 1 listopada 2013 · Komentarze(5)
Objechałem wszystkie pasma górskie wkoło Kłodzka przez zimą. W poszukiwaniu celu pomyślałem o drodze, która wije się nad przepaścią, a którą miałem okazję przejechać po raz pierwszy z ekipą bikestats. Wówczas to był bardzo szybki zjazd z Podbelki, ekipa za plecami powodowała, że nie zaryzykowałem hamowania i przystanku na zdobienie zdjęć. Tym razem postanowiłem przejechać całą asfaltową drogę z Vysokych Zibridovic aż na Susinę 1321mnpm, najwyżej położony szczyt masywu leżący po czeskiej stronie.

Od początku droga bardzo mi się podobała, jesień dodała jej jeszcze więcej uroku.



Czym wyżej, tym piękniejsze widoki. Odsłonił się widok na Mokry Hrbet i drogę trawersującą jego zbocze, którą wracałem z Susiny.



Przed Mokrinami skończył się asfalt, dalej prowadziła szutrowa droga, przechodząca w polną ścieżkę. Na szczyt wąską ścieżką prowadził czerwony szlak pieszym, przez 500m musiałem poprowadzić rower.




Szczyt Susiny.


Droga powrotna, na drugim zdjęciu droga prowadząca w okolice Podbelki.



Z Susiny pojechałem szlakiem narciarskim trawersującym zbocze Mokrego Hrbetu. Na pierwszym zdjęciu widać drogę, którą jechałem na szczyt.



Szlakiem dojechałem do "U Sedmi Cest", pogoda dopisywała dlatego postanowiłem wydłużyć sobie drogę jadąc przez "Pod Babusi". Dzięki temu odkryłem kolejną piękną drogę ostro zjeżdżającą do Sklene.



Zmieniając szlaki dotarłem nad piękną wioskę Vojtiskov, a potem kolejną bardzo wysoko położoną osadę Vysoka.



Po czeskiej stronie masywy Śnieżnika jest bardzo dużo dróg idealnych do jazdy na rowerze i dla narciaży biegowych. Widoki z nich są przepiękne, a góry wydają się dużo bardziej rozległe i dzikie niż po polskiej stronie, dlatego zachęcam wszystkich do wybrania się w tamte rejony.

>>> Przebieg trasy <<<

Jesienne Góry Złote

Środa, 23 października 2013 · Komentarze(7)
W ramach objazdu przed zimą wszystkich pasm górskich Kotliny Kłodzkiej tym razem wybrałem się w Góry Złote.

Przełęcz Łaszczowa i leśna droga trawersująca zbocza Góry Kłodzkiej, biegnąca na Przełęcz Kłodzką.




Dalsza część drogi to przejazd lasami z Przełęczy Kłodzkie, przez Chwalisławską, Leszczynową na Przełęcz Jaworową. Bardzo dużo w tym rejonie lasów bukowych, które o tej porze roku przepięknie wyglądają.




Z Przełęczy Jaworowej zjechałem na dziko na Przełęcz Różaniec, a stamtąd pierwszy raz czeskim szlakiem rowerowym wprost na Borówkową. Końcówka granicznika to oczywiście prowadzenie roweru (pozdrowienia dla Toompa).




Na szczycie cisza i spokój, jeden samotny turysta i jak zawsze piękne widoki.



Ze szczytu zjechałem granicą na Przełęcz Lądecką, dalej pojechałem po czeskiej stronie drogami wzdłuż granicy na Przełęcz Karpowską.




Przełecz Karpowska i zjazd labiryntem podobnych do siebie dróg do Lądka.




>>> Przebieg trasy <<<

Jesienne Góry Bardzkie

Sobota, 12 października 2013 · Komentarze(5)
Korzystając z pięknej pogody postanowiłem pojeździć po Górach Bardzkich, na które w sezonie brakuje zawsze czasu. Moim celem było wyszukanie dróg pomiędzy Bardem, Brzeźnicą i Wojborzem, które latem mogłyby posłużyć jako terenowe drogi powrotu z Gór Sowich do Kłodzka.

W teren wjechałem na Przełęczy Łaszczowa, liściaste lasy w drodze do Barda wyglądają o tej porze roku przepięknie.




Z Barda pojechałem niebieskim szlakiem rowerowym prowadzącym w okolicy rezerwatu cisów. Pomimo tego, że zboczyłem ze szlaku i przejechałem przez sam środek jednego z rezerwatów nie trafiłem na cisy, ale i tak było przepięknie.




Dalszy ciąg trasy prowadził nowo odkrytą, nieoznakowaną leśną drogą trawersującą główne szczyty północnej części Gór Bardzkich. Droga prowadzi z Brzeźnicy do Mikołajowa, ale ja na Przełęczy Mikołajowskiej odbiłem w stronę Przełęczy Wilczej.




Powrót do Kłodzka przez Podtynie i Ścinawicę, po drodze zahaczyłem o myjnię, bo w lasach jest dużo błota.


Panorama z żółtego buszu na Brzieźnickiej Górze.


>>> Przebieg trasy <<<

Karkonosze na maxa pt.3

Niedziela, 8 września 2013 · Komentarze(1)
Na trzeci dzień pobytu w czeskich Karkonoszach zaplanowałem wjazd na Cerną Horę, na której nigdy wcześniej nie byłem. Jej szczyt leży na wysokości 1299m n.p.m. to niewiele w porównaniu z wysokościami zdobywanymi w ciągu dwóch pierwszych dni mojego pobytu w Karkonoszach, dlatego postanowiłem wjechać na niego dwa razy. Okazało się, że z obu stron góry czekały na mnie naprawdę mocno wypiętrzone drogi z nachyleniem sięgającym 20% >>> profil podjazdu

Ciekawie zaczęło się od samego początku w Janske Lazne, kiedy asfaltowy podjazd zaczął podrywać mi przednie koło do góry :)




Mimo sporego nachylenia podjazd nie był długi i monotonny, dlatego dość szybko wjechałem na szczyt.



Ze szczytu zjechałem szlakiem 1B do Kolinskiej Boudy, jego fragment jest tak mocno pochylony, że musiałem sprowadzać rower.




Po pysznym obiadku przyszedł czas na zdobycie góry od drugiej strony. Po drodze towarzyszył mi widok zdobytego wczoraj Modrego Sedla.




Tym razem na szczycie było mniej ludzi, a na mnie czekała ostatnia atrakcja tego dnia - bardzo długi i osty zjazd do Janskie Lazne.



>>> Przebieg trasy <<<

Podjazd w liczbach
CERNA HORA z Janske Lazne.
dystans - 8,8km
średnie nachylenie - 7,8%
maksymalne nachylenie - 23,5%
wzrost wysokości - 645m
spadek wysokości - 13m

To były fantastyczne trzy dni spędzone w moim malutkim prywatnym raju :D

Karkonosze na maxa pt.1

Piątek, 6 września 2013 · Komentarze(7)
Fantastyczna prognoza pogody na pierwszy weekend września spowodowały przyśpieszenie mojego planu rajdu po Karkonoszach. Tym razem postanowiłem dokładnie zbadać nowe szlaki udostępnione rowerzystom po czeskiej stronie dwa lata temu. Przeznaczyłem na to trzy dni, na bazę wypadu wybrałem hotel Panorama w Spindlerowym Młynie. Klimat schroniska, pyszne jedzenie, czeskie piwo i przystępne ceny - 250 koron za nocleg i 50 koron za szwedzki stół spowodowały, że był to wybór idealny.




Ze Spinlerowego Młyna pojechałem szlakiem nr 12 do Jilemnickiej Boudy. Asfaltowa droga z dużym nachyleniem spowodowała, że bardzo szybko nabierałem wysokości.





Tam wjechałem na szlak nr 13 do Vrbatovej Boudy. Asfaltowa droga z serpentynami ostro pięła się w górę.





Harrachovy Kamen 1421m n.p.m. Pierwszy raz podziwiam panoramę od czeskiej strony na Szrenicę, Łabski Szczyt i Śnieżne Kotły.





Dalsza część udostępnionego szlaku do Łabskiej Boudy to asfaltowa droga z przepięknymi widokami.





Pomimo pięknie przygotowanej drogi do źródła Łaby, jest tu zakaz jazdy rowerem, który w tym miejscu respektują wszyscy rowerzyści. Powrót do Spinlerowego Młyna tym samym szlakiem, za wyjątkiem ostrego zjazdu trasą narciarską, której fragmentem prowadzi szlak 1A.





Następnie postanowiłem wjechać terenowym szlakiem 15 na Przełęcz Karkonoską. Zaskoczył mnie bardzo stromy podjazd po betonowych płytach do Medvedi Boudy.





Od schroniska Czesi udostępnili rowerzystom dość długi terenowy fragment szlaku - przepiękną kamienistą ścieżkę trawersującą zbocza góry. Z tego co się orientuję, nie ma w Karkonoszach drugiego takiego szlaku rowerowego.





Dalszą częścią szlaku od Davidovej Boudy do Petrovej Boudy też lepiej zjeżdżać, nie dość że mocno pod górę, to jeszcze mocno wystające kamienie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego tu Czesi pozwalają na jazdę na rowerze, aa na dużo lepszych szutrowych drogach zabraniają jej.





Petrova Bouda leży na wysokości 1285m, stąd już zjazd asfaltem z minimalnym podjazdem na końcu na Przełęcz Karkonoską.





W Odrodzeniu obiadek i piwno, później szybki zjazd do Spindlerowego Młyna.



Kilka panoram.





>>> Przebieg trasy <<<

Podjazd w liczbach:
PETROVKA ze Sendlerowej Boudy.
dystans - 7,6km
średnie nachylenie - 7,0%
maksymalne nachylenie - 21,5%
wzrost wysokości - 592m
spadek wysokości - 46m

Jeseniky - rekonesans w paśmie Orlika

Sobota, 31 sierpnia 2013 · Komentarze(3)
Jeseniky większości kojarzą się z najwyższym Pradziadem, wielu turystów wybiera piękne szczyty rezerwatu Keprnik-Serak. Tym razem po raz pierwszy wyruszyłem na ścieżki rowerowe wschodniej części Hrubego Jesenika - pasma Orlika 1203m n.p.m. Przez góry przebiega wiele szutrowych i asfaltowych dróg idealnych dla rowerzystów i narciarzy biegowych.

Samochód zostawiłem w Jeseniku na szlak rowerowy wjechałem w Detrichov. Na początku zaskoczył mnie bardzo mocny 23% podjazd, dalej droga złagodniała i prowadziła tyłem rezerwatu przyrody w Rejviz.



Z Rejviz przejechałem fragmentem szlaku pieszego do zielonego szlaku rowerowego prowadzącego do miasteczka Zlate Hory. Niektóre szlaki są źle oznakowane innych nie ma na czeskiej mapie z 2010 roku.



Zlate Hory i przerwa na obiad w restauracji specjalizującej się w potrawach z grilla.



Piękna pogoda spowodowała, że zamiast wracać przejechałem granicę i od polskiej strony wjechałem na Biskupią Kopę.




Tego dnia na szczycie odbywały się zawody wielokrotnego wjazdu na Kopę. Na szczycie spotkałem Roberta, który w zeszłym roku wjechał na szczyt 13-cie raz. Tym razem nie miał sobie równych, pierwsze miejsce zdobył po 10-cio krotnym wjeździe na szczyt. Polecam jego zdjęcia z tegorocznego Eurotripu >>> GALERIA <<<


Ze szczytu zjechałem kamienistą drogą na czeską stronę i dalej kombinowaną drogą do Hermanowic.



Z Hermanowic leśną asfaltową drogą z bardzo długim podjazdem trawersującym szczyt Orlika i widowiskowym zjazdem drogą nad urwiskami zjechałem do Adolfovic.



W mojej galerii znajdują się zdjęcia wielu tabliczek z oznaczeniem szlaków, które mogą być przydatne komuś wybierającemu się w ten rejon.

>>> Przebieg trasy <<<

Dzień świstaka - Velka Destna

Środa, 3 lipca 2013 · Komentarze(4)
Pomysł był prosty, wjechać na najwyższy szczyt Gór Orlickich Velką Destnę dwa razy w ciągu jednego dnia. Najpierw wjechałem na nią z Orlicke Zahori przez Peticesti, a później z Destne v Orlickych Horach przez Serlissky Mlyn i Masarykovą Chatę. Pomimo tego, że najbardziej lubię strome podjazdy, tym razem największą frajdę sprawiły mi zjazdy ze szczytu terenem - nieoznakowaną drogą do Destne i drugi pieszym szlakiem do Bedrichovki. Kiedyś szukałem szlaku terenowego z tej wioski, ale poniżej pensjonatu na zakręcie drogi, teraz wiem, że droga zaczyna się nieco powyżej, zaraz za ostatnimi zabudowaniami. Nie mogę się doczekać, kiedy następnym razem wjadę i zjadę z tego szczytu terenem, bo jazda po czeskich asfaltach przestała mnie już kręcić.

Droga na Velką Destnę od Orllicke Zahori przez Peicesti, piękne podjazdy o których się nie zapomina :)




Velka Destna po raz pierwszy, na szczycie sielanka, ciepły dzień spowodował, że pomimo środka tygodnia w góry wyruszyło wiele czeskich ekip i bardzo duża ilość pięknych kobiet na rowerach.


Na pierwszym zdjęciu zaczyna się nieoznakowana droga, którą zjechałem do Destne. Zaraz za zakrętem kończy się asfalt i zaczyna się zjazd serpentynami w dół, cudowną leśną drogą.




W Serlisskym Mlynie czekała na mnie nagroda, czyli wielkie żarcie z pyszniki warzywami gotowanymi na maśle. Porcja była tak duża, że ciężko mi było odejść od stołu :)


Droga na szczyt od strony Masarykovej Chaty jest najłatwiejsza, najczęściej nią zjeżdżamy.



Velka Destna po raz drugi. Szczyt jest zalesiony i warto podejść kilkadziesiąt metrów dalej, żeby zobaczyć panoramę Gór Orlickich.



Pod Jelenkou zaczyna się droga mojego drugiego zjazdu - Bedrichovska cesta oznakowana niebieskim szlakiem pieszym.





Na samym końcu drogi odkryłem punkt widokowy, z którego doskonale widać całą Lasówkę.



W Lasówce remont starego mostu granicznego, być może doczekamy się tam prawdziwej drogi przez granicę.


Powrót z Lasówki "Drogą Zbłąkanych Wędrowców", Góry Bystrzyckie w tym roku przyciągają mnie z wyjątkową siła, pomimo intensywnych prac przy wyrębach lasów.


>>> Przebieg trasy <<<

Peklo czyli kawałek raju

Niedziela, 9 czerwca 2013 · Komentarze(7)
Po wczorajszej skróconej trasie, nie zwracając uwagi na burzowe prognozy pogody postanowiłem wrócić w góry, które ominęliśmy i pojechać do samego piekła.

Już przed Polanicą czekała na mnie niespodzianka, główną drogą maszerowała dumna kaczka z jedenastoma młodymi :)


Granicę przekroczyłem pomiędzy Brzozowiem a Czeską Czermną, zaraz za granicą świat wydawał mi się bajkowo piękny, może to przez piękne słoneczko i soczystą zieleń.


Dobrosov i fragmenty umocnień z drugiej wojny.




Od tego miejsca zaczyna się piękny terenowy szlak, który lekko zmodyfikowałem gubiąc znaki szlaku na jednej z łąk, dzięki temu zjechałem wąskimi leśnymi duktami prosto do Piekła.




Znalazłem w pokrzywach zapomniany obelisk z 1757 roku, który stał przy nieoznakowanej ścieżce :)


W końcu dotarłem do cywilizacji, zdziwiła mnie duża ilość rowerzystów, ale nic w tym dziwnego, bo to węzeł szlaków i we wszystkie strony jest blisko.




Na drogę powrotną wybrałem trakt wzdłóż potoku Olesanki, przez Snezne do Olesnice v Orlickych Horach. Zdziwiły mnie dość strome podjazdy po drodze, które dały mi w kość.


W Olesnice przeżyłem załamanie pogody z urwaniem chmury i gradobiciem. Stałem pod drzewem a i tak cały przemokłem, w końcu było mi wszystko jedno i ruszyłem w ponad 30km drogę powrotną. Na szczęście nie było zimno i wszystko skończyło się szczęśliwie :D


Opis tego wpisu jest dość długi i zdjęć wyjątkowo dużo, ale ten rejon jest naprawdę piękny, dlatego zachęcam do wycieczek do czeskiego Pekla.

Okolice Kłodzka

Środa, 29 maja 2013 · Komentarze(5)

Pod wieczór deszcz przestał padać, a ja z nadzieją na dłuższą przejażdżkę ruszyłem na rower. Niestety burzowe chmury zniechęciły mnie do dalszej jazdy, dlatego pokręciłem się w okolicy Kłodzka odkrywając w dawno nie odwiedzanych miejscach nowe asfalty. Kto po zdjęciach zgadnie gdzie byłem?

Nowa tablica i ławeczka, bardzo piękne miejsce pierwszego odpoczynku.

Święty Ambroży, nie mam pojęcia czyim jest patronem i dlaczego jego pomnik stanął w tej malutkiej wioseczce.

Tutaj kończy się asfalt, ale zaraz za obejściem zaczyna się asfalt położony w innej wiosce. Młody gospodarz bezproblemowo pozwala przejechać przez swoje podwórko.

Malutka chatka jak z bajki i nowy nieznany asfalt.

Na koniec dla ułatwienia zagadki odnowiony krzyż, ze znaną wszystkim górą w tle.

Testowane ustawienia Reby:
-komora pozytywna 90PSI
-komora negatywna 80PSI
Amortyzacja bardzo dobra, ugięcie wstępne też, na razie pozostanę przy tych ustawieniach, chociaż korci mnie, żeby obniżyć ciśnienie komory negatywnej.

Amortyzator nie zapada się przy niskich ciśnieniach, jeśli najpierw pompuje się komorę pozytywną, a dopiero później negatywną, dlatego radzę to robić w tej kolejności.