Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:17408.70 km (w terenie 76.00 km; 0.44%)
Czas w ruchu:1054:14
Średnia prędkość:16.51 km/h
Maksymalna prędkość:179.00 km/h
Suma podjazdów:177223 m
Maks. tętno maksymalne:195 (108 %)
Maks. tętno średnie:156 (81 %)
Suma kalorii:3078 kcal
Liczba aktywności:234
Średnio na aktywność:74.40 km i 4h 30m
Więcej statystyk

TRANSALP 5/9 Ciampinoi

Środa, 24 lipca 2013 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Po cięższych podjazdach na wysokie przełęcze, ten dzień był luźniejszy. Rano z San Martino in Badia dojechaliśmy rowerem do Corvara in Badia, skąd autobusem wjechaliśmy na Passo Gardena.



Z przełęczy czekał nas zjazd najpierw asfaltem, później terenem do Selva Gardena.




Następny skrót bardzo ostrego podjazdu to wjazd wyciągiem na szczyt Ciampinoi, z którego rozpościerały się przepiękne widoki na Dolomity.



Dalszy przejazd terenowy prowadził ścieżkami wzdłuż wysokich skalnych szczytów.




Po stromych zjazdach trasa złagodniała, jechaliśmy szutrami i asfaltami.



Nasz przewodnik, tam gdzie było to tylko możliwe wybierał przejazd terenem.



Nocleg mieliśmy zaplanowany w Ponte Gardena, miasteczko wydało się nam wymarłe. Szybka decyzja, dokręcamy kilka kilometrów i docieramy do Chiusa Klausen. Miasto i klimatyczna pizzeria z własnym browarem tak nam się spodobało, że zostaliśmy tu aż dwa dni :)



Na koniec reakcji dodatkowe panoramy z tego dnia.





>>> Przebieg trasy <<<

TRANSALP 4/9 Przełęcz Passo Poma

Wtorek, 23 lipca 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
To był najbardziej widowiskowy dzień całego alpejskiego wypadu. Wjechaliśmy w Dolomity, przejechaliśmy przez Park Narodowy Puez-Odle, wjechaliśmy fantastyczną drogą wyciętą w skale nad przepaścią do schroniska Rifugio Genova na przełęczy Passo Poma 2340m n.p.m.

Na początku skróciliśmy sobie uciążliwy asfaltowy podjazd wjeżdżając z Brixen w stronę Plose, dzięki temu bardzo szybko znaleźliśmy się blisko monumentalnych szczytów Dolomitów.


Na stromym zjeździe Janek złapał gumę, chwilę później Bogdan w obu kołach, dzięki temu mogliśmy dłużej podziwiać cudowną panoramę wioski Sant Maddalena w dolinie Val di Funes.




Dojeżdżamy do pierwszego schroniska tego dnia Malga Zannes, od tego momentu widoki zapierają dech w piersi.





Naszym celem nie były wygodne ścieżki biegnące w dolinie, ale schronisko Rifugio Genova (Schluter-Hutte) położone na skarpie 2306m n.p.m.







Po chwili oddechu wjeżdzamy na przełęcz Passo Poma 2340m n.p.m., gdzie witają nas wszechobecne wysokogórskie krowy.




Dalsza część drogi to singielki trawersujące zbocza gór, ciężko mi było skupić się na drodze, przy tak pięknych widokach w około.





Na dole jeszcze jedna pechowa dętka, przez mały kawałek drutu i szczęśliwie docieramy do miejsca kolejnego noclegu San Martino in Badia.




Kilka ciekawszych panoram.





>>> Przebieg trasy <<<

TRANSALP 3/9 Przełęcz Pfitscher Joch

Poniedziałek, 22 lipca 2013 · Komentarze(10)
Uczestnicy
Tego dnia żeby zaoszczędzić czas na nieciekawym asfaltowym podjeździe zjechaliśmy z Finkenberg do Mayrhofen, gdzie wsiedliśmy w autobus, który dowiózł nas do zapory na Schlegeisspeicher. Naszym celem była Przełęcz Pfitscher Joch 2251m n.p.m. na której przekroczyliśmy granicę austriacko-włoską.


Droga prowadząca doliną Zillertal to przejazd ścieżką jak z bajki. W tym dziwnym kraju nikt nie zabrania jeździć rowerami po tak cudownych ścieżkach ;)





Przed samą przełęczą ścieżka stała się szutrową drogą, a jedynie jej nachylenie przysparzało problemu z podjazdem.




Widok z przełęczy na austriacką i włoską stronę granicy.



Ciacho i sesja na tle gór, na trzecim zdjęciu przypadkowa para rowerzystów.




Zjazd to kolejna bajka w przepięknymi panoramami ze wszystkich stron.





Zjechaliśmy do miasteczka Brixen, gdzie znaleźliśmy nocleg w ładnym hoteliku i możemy po raz pierwszy delektować się pyszną włoską pizzą :)




Panoramy z trzeciego dnia.





>>> Przebieg trasy <<<

TRANSALP 2/9 Przełęcz Gaiseljoch

Niedziela, 21 lipca 2013 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Na drugi dzień Tomek zaplanował prowadzący stromym trawersem wjazd na przełęcz Gaiseljoch 2292m n.p.m.

Rano szybko się zebraliśmy opuszczając Weerberg z pięknymi panoramami w tle.



Dość szybko docieramy do schroniska Weidener Hutte, skąd zaczyna się zasadniczy podjazd z prawie 500m przewyższeniem.



Ścieżka nie była trudna technicznie, dzięki czemu prawie cały czas jechałem. Malowniczy trawers bardzo przypominał mi tatrzańskie widoki.




Z przełęczy rozpościerał się porażający widok na alpejskie szczyty. Tak wysoko na rowerze wjechałem pierwszy raz w życiu.




Gorszy okazał się zjazd z przełęczy, który bezlitośnie ujawnił braki w moich umiejętnościach.




Na szczęście górska kamienista ścieżka szybko przeszła w szutrową drogę i zjazd stał się przyjemny. Zanim to nastąpiło Tomek złapał dwa kapcie, a rawka jego koła okazała się mocno pokrzywiona.




Zjazd był naprawdę długi, hamulce grzały się niemiłosiernie.




Dotarliśmy do Finkenberg, miejsca naszego drugiego noclegu.




Panoramy z drugiego dnia.




>>> Przebieg trasy <<<

TRANSALP 1/9 Jenbach - Weerberg

Sobota, 20 lipca 2013 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Pierwszy etap transalpu zaplanowanego przez Tomka prowadził z Jenbach do Weerberg. W Jenbach przywitało nas piękne słońce, dlatego pomimo nocy spędzonej w samochodzie błyskawicznie przebraliśmy się, połknęliśmy kanapki i szybko ruszyliśmy w góry. Po wyjechaniu z miasta zaczęliśmy mocny szutrowy podjazd z nachyleniem do 23%, na krótkim odcinku szybko nabieramy wysokości, pokazują się pierwsze panoramy alpejskich szczytów.


Na górze droga wypłaszacza się, z trawersu rozpośerały się piękne widoki na dolinę.




Dalej zjechaliśmy do Fugen, gdzie postanowiliśmy skrócić trasę wjeżdżając w górę wyciągiem.




Końcówkę podjazdu na szczyt Spieljoch pokonujemy na rowerach. Radość ze zdobycia pierwszego alpejskiego szczytu była wielka.



Dalsza cześć drogi zapowiadała się wyśmienicie, dopóki koledzy nie postanowili wypróbować przejazdu ścieżką trawersującą strome zbocze.




W końcu dotarliśmy do cywilizowanego miejsca wypasu krów i zmotoryzowanych turystów.



Potem nastąpił szybki zjazd po szutrach i asfaltach do malowniczo położonej wioski Weerberg - pierwszego miejsca naszego noclegu.



Kilka zdjęć panoramicznych z pierwszego dnia.




>>> Przebieg trasy <<<

Ognisko part.4

Czwartek, 18 lipca 2013 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Po długiej przerwie spowodowanej ambitnymi trasami rowerowymi, przyszedł w końcu czas na chwilę relaksu. Wybraliśmy się z Feniksem na nasze ulubione bystrzyckie ścieżki. Tym razem po raz pierwszy towarzyszył nam Tomek, którego postanowiliśmy przegonić po górkach. Niestety Tomek dzielnie trzymał się naszego koła, z planów nici, ale za to zyskaliśmy kompana godnego wtajemniczenia w nasz rytuał ognia.

Trochę zdjęć z tej inicjacji ;)







Dzięki za towarzystwo i do zobaczenia na następnym wypadzie.

Masyw z ekipą wymiataczy

Niedziela, 14 lipca 2013 · Komentarze(15)
Uczestnicy
Kiedy zaproponowałem ekipie wypad na Śnieżnik, wszyscy chętnie przyjęli zaproszenie - nie przypuszczali, że tym razem zaplanowałem coś naprawdę mocnego :P

Zaczęło się niewinnie, od dojazdu do Międzygórza...


..ale nad górami zbierały się chmury.


W Międzygórzu krótki popas, ciężko było ocenić co lepsze lody czy piwo :D



Dalej żarty się skończyły, postanowiliśmy sprawdzić, czy żółtym szlakiem pieszym da się podjechać w stronę Śnieżnika.




Na górze Feniks załapał pierwszego kapcia, wszyscy odetchnęli z ulgą, że mogą chwilę odpocząć.



Chwila szybko minęła, a dalej zaczęło się to co tygryski lubią najbardziej, czyli podJAZDY :)



Była też nagroda, czyli popas na Przełęczy Puchacza.


Toomp, Cerber i Merlin wybrali inną nagrodę - bonusowy podjazd i zjazd granicznikiem, którym nie da się zjechać.


Dalsza część trasy to ciągłe zagadki - da się tędy zjechać czy nie?




Ręka do góry, komu się to udało?


Dalsza część trasy prowadzi trawersem Mokrego Hrbetu




Następny postój funduje nam Merlin (awaria przedniego napędu)


'Złota rączka' przy pomocy kluczy od domu Lei pomaga naprawić rower i po chwili możemy jechać dalej.




Podbelka - chwila nieuwagi i grupa postanawia wytyczyć własny szlak, fotografuję zastanawiając się, jak dałem wprowadzić się w te... jagodniki.


Po drodze przekonujemy Tomka, że zimne piwo jest lepsze od zdobycia wysokiego szczytu.


Potem następuje cudowny zjazd asfaltem nad przepaścią. Marzę o wypróbowaniu tego podjazdu w przeciwnym kierunku.


Następny przystanek zapewnia nam po raz drugi dętka w przednim kole Feniksa, szalony Fred nie wytrzymał ciśnienia. Na pytania Ani, czy daleko do schroniska odpowiadam niewyraźnie, ekipa postanawia sprawdzić moją wersję z papierową mapą.


W końcu docieramy do Navrsi, każdy może się napić i najeść.



Dalsza droga to bajka, czyli znów pod górę :P


Granicę z Polską przekraczamy na dziko.


Po tym co dziś przeszliśmy, ostatni zjazd kamienistym szlakiem nie robi już wrażenia na nikim.


Do Kłodzka dziewczyny pociągnęły nas tak mocno, że napić mogliśmy się dopiero przy samochodach.


DZIĘKI :))))

>>> Przebieg trasy - może ktoś się odważy przejechać <<<

Orlica i Velka Destna terenowo

Środa, 10 lipca 2013 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Umówiłem się w Zieleńcu z Bogdanem, żeby poćwiczyć terenowe podjazdy w Górach Orlickich. Wypad zaowocował poznaniem kilku nowych przejazdów.

Na początku zaszokowała mnie kończona asfaltowa droga przecinająca Góry Bystrzyckie, która prawdopodobnie biegnie od Drogi Justyny do Lasówki (informacja do sprawdzenia). To jedna z dwóch dróg współfinansowana ze środków unii europejskiej, druga z ubitej gliny prowadzi od Drogi Justyny do Bobrownik.


Z Zieleńca szybko ruszamy szutrową drogą do góry, szybko docieramy do szczytu Vrchmezi, czyli Orlicy. Czesi postawili tu nową wiatę dla turystów.




Dalsza trasa, to bajkowy przejazd leśną drogą do Masarykowej Chaty.



Następny cel Velka Destna i szybki terenowy zjazd do Bedrichovki (tak szybki, że brak zdjęć).


Czechy postanawiamy przekroczyć nieoznakowaną drogą, wyjeżdżamy na drodze pomiędzy Lasówką a Zieleńcem (to dla mnie kolejne odkrycie tego dnia).



Z Zieleńca wróciłem przez Zbójnicka Górę.


Dzięki Bogdan za wspólny wypad, do zobaczenia wkrótce :)

>>> Przebieg trasy <<<

Sowie na maXsa

Sobota, 6 lipca 2013 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Kiedyś mieliśmy plan przejechania gór Sowich czerwonym szlakiem pieszym, ale z powodu pogody nie doszedł do skutku. Dlatego ucieszyłem się, kiedy Merlin rzucił hasło 'Sowie'. Tym razem do paczki dołączyła wojownicza Lea i 'dzik' Toomp, który nie odpuścił ani metra podjazdu. Bardzo byłem ciekaw podjazdu z Rzeczki pod Orła, niestety pomimo motywujących wyzwisk Lei zabrakło mi kilku metrów na asfalcie do jego zaliczenia. Sowa, Kalenica, Przelęcz Jugowska to ogromna radość jazdy w typowo górskim terenie. Od przełęczy Woliborskiej irytowały mnie krótkie ale strome i bardzo częste podjazdy pomiędzy zjazdami ale widziałem, że koledzy bawili się na nich doskonale :)

Spotkanie w Głuszycy - z radości wykonujemy taniec robotów.


Jedziemy żółtym szlakiem rowerowym w okolicy Osówki, dla każdego z nas to nieznany szlak.



Podjazd z Rzeczki pod Orła z maksymalnym nachyleniem 24% i czwartym miejscem na liście Genetyka (dwa pierwsze wjechałem a tego nie).


Wielka Sowa w wydaniu women...


...i men.


W Sowich było dziś bardzo nastrojowo.




Kalenica - raz z przodu, raz z tyłu, ale zawsze do przodu :)





Dalej miało być prościej...




Przełęcz Woliborska, gdzie musieliśmy pożegnać się z Leą.


Lea pojechała asfaltem, a my cały czas góra, dół, góra, dół...



W Srebnej Górze pożegnaliśmy się z Toompem, wróciliśmy przez Przełecz Wilczą, skąd Merlin pojechał do domu, a ja przez Podtynie do Kłodzka.



>>> Przebieg trasy <<<

Trutnov

Sobota, 29 czerwca 2013 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Przyszedł czas na realizację zaplanowanej wycieczki do Trutnova. Przemyślałem komentarz Piotera, który sugerował, że chcę wykończyć współtowarzyszy trudnymi trasami i zmodyfikowałem plan. Pojechaliśmy szynobusem do Głuszycy i w Łomnicy spotkaliśmy się z Leą, która przyjechała ze Świdnicy i Cerberem, który od rana zrobił niezłą trasę z Kudowy. Razem przejechaliśmy przez Góry Kamienne, Krucze do Lubawki i dalej do Trutnova.

Czekając na Cerbera trafiamy na stylową knajpkę w Łomnicy, Lea postanawia się poopalać, Feniks bujał w obłokach, a ja zastanawiałem się jak zmobilizować towarzystwo do jazdy ;)



Góry Kamienne, strome podjazdy i szybkie zjazdy, czyli to co tygryski lubią najbardziej.




Mieroszów - pamiątkowe zdjęcie, przejazd przez granicę - kolejne zdjęcie, Przełęcz Chełmska - Lea ma już dość słodkich minek :P




Góry Krucze przejechaliśmy łatwiejszym szlakiem, ale na pewno wrócimy tu na 'granicznik'.





Łaciata krowa w Lubawce, niestety musimy pożegnać Leę, która wraca do domu.


Droga nad Trutnovem i stary rynek.




Do Kudowy dojeżdżamy o zachodzie słońca.



Powrót do Kłodzka nocą przez Gołaczów przy latarkach miał niesamowity klimat. Do domów dotarliśmy po północy - znów będzie co wspominać :)


>>> Przebieg trasy <<<